Taki tam mój eksperyment...
Miłego czytania ;)
wtorek, 25 listopada 2014
czwartek, 25 września 2014
Rysunki i cuś ^.^
Takie tam ;)
A tu tak,żeby was jeszcze bardziej zdołować,czyli uczę się dawać ludziom do myślenia:
"Wojna,nie zaczyna się wtedy gdy ktoś ją nam wypowie,lecz wtedy,gdy zacznie nam zależeć,na czymś,o co będziemy walczyć"
"Każdego dnia,jesteśmy coraz bliżej końca,naszego własnego happy endu"
"Widzisz śmierć i nadal masz nadzieję,cierpisz nadal cię nie opuszcza...może przestań się łudzić,że może być dobrze,bo zrobisz sobie krzywdę"
"Kiedyś umrę,to jedyna rzecz jakiej jestem pewna i której tak na prawdę się boję"
![]() |
Dla kol,kocham te włosy :P |
![]() |
Rysowane dla kol,on ma nogi jak wilk O.o |
![]() |
Narodziło się nagle i po prostu to pokochałam.Tak wiem brutalne. |
"Wojna,nie zaczyna się wtedy gdy ktoś ją nam wypowie,lecz wtedy,gdy zacznie nam zależeć,na czymś,o co będziemy walczyć"
"Każdego dnia,jesteśmy coraz bliżej końca,naszego własnego happy endu"
"Widzisz śmierć i nadal masz nadzieję,cierpisz nadal cię nie opuszcza...może przestań się łudzić,że może być dobrze,bo zrobisz sobie krzywdę"
"Kiedyś umrę,to jedyna rzecz jakiej jestem pewna i której tak na prawdę się boję"
piątek, 5 września 2014
Jestem zła...
...bo jestem chwalipiętą...
...Ona jest genialna ;)
"I wiem,że po mimo wszystko,co będzie mi mówić,będę ją kochał…kochał z taką siłą,z jaką ona mnie nienawidzi..."~Wataha Wiecznego Księżyca <3
...Ona jest genialna ;)
"I wiem,że po mimo wszystko,co będzie mi mówić,będę ją kochał…kochał z taką siłą,z jaką ona mnie nienawidzi..."~Wataha Wiecznego Księżyca <3
sobota, 30 sierpnia 2014
Ostatni Samuraj,czyli refleksje Tyvsy
Właśnie obejrzałam przecudowny film, "Ostatni Samuraj".Jest to jeden z najgenialniejszych filmów jaki oglądałam,sprawił,że na prawdę poczułam,że nasze życie ma jakiś sens,a nie jest tylko po to,aby się nim bawić i cierpieć z błahych spraw.Po mimo tego iż nie przepadam za Japonią i jej kulturą,ten film sprawił,że zaczęłam mieć wątpliwość,może i nadal nie będę czytać mangi,jednak nigdy już nie powiem,że Japonia jest nudna.Zastanawia mnie,czy nie popełniamy błędu zachowując się jak Cesarz,z tego filmu,pędząc do przodu zapominając o swoich korzeniach,przeszłości,wierzeniach.Czy nie stajemy się zbyt płytcy,żeby widzieć piękno prostych spraw i czy przypadkiem,nie przestajemy być lojalni swojemu,narodowi,rodzinie,przyjaciołom.Czasami życie zdaje się być,pasmem jednych wielkich nie sprawiedliwości,ale jest sprawiedliwe,bo każdy z nas kończy je tak samo...śmiercią.Koniec i początek.Dwie rzeczy,których nie rozumiemy,a szkoda,świat przez to jest gorszy.Przestańmy,ślepo gonić,za przyszłością,spójrzmy wstecz,tam gdzie życie działo się na prawdę i do życia potrzebni byli ludzie,a nie tylko komputer.
Co do filmu,macie go obejrzeć,albo ZABIJE!!!
<<klik>>
Co do filmu,macie go obejrzeć,albo ZABIJE!!!
<<klik>>
sobota, 23 sierpnia 2014
piątek, 22 sierpnia 2014
"Elwikla" i małe ogłoszenie
Smutno mi,kiedy widzę,jak to wszystko zaniedbałam i niestety nadal zaniedbywać będę,jednka postaram się coś wrzucać,raz na miesiąc/dwa miesiące.Sorry,za to,ale po pierwsze niedługo rok szkolny,a po drugie już teraz nie mam czasu pisać,w wakacje,więc nie ma szans,żebym znalazła więcej czasu w roku szkolnym. :(
Miłego czytania,mojej pierwszej narracji trzecioosobowej :P
Powóz jechał wolno,ospale.Keyleen,niemrawie patrzyła w okno,nie mogła się doczekać,gdy w końcu pozna swojego przyszłego męża,księcia elfów.Rodzice od zawsze mówili jej,że musi poślubić jednego z elfickich książąt,aby ich wataha,żyła w zgodzie,z tymi stworzeniami.Niby do tego zadania lepsza była jej siostra Duana,ale ona była wilkiem,przyszłym przywódca,który nie uniżył by się do pozostania w ludzkiej postaci nie dłużej niż jest to konieczne.Keyleen,zaś wolała być w ludzkiej postaci,bo była wludziem.Według wszelkich praw logiki nadawała się lepiej na elficką księżną...gdyby nie to,ze nie potrafiła myśleć o kimś innym niż tylko o sobie,miała przynieść pokój,a ze swoja płytkością,prędzej przyniesie wojnę.Duana zaś,była urodzona dyplomatka i do tego mało kiedy myślała o sobie najważniejsza była dla niej wataha.Zza okna dochodziło wycie,co dla wtajemniczonych uszu oznaczało koniec podróży.Wóz się zatrzymał,a dziewczyna powoli z niego wyszła.Podbiegła do niej wilczyca,jej siostra.Miała jej bronić,w razie czego...ostrożność na pierwszym miejscu.Na powitanie sióstr wyruszył,ciemno włosy elf.Zaprowadził je do sali tronowej,gdzie miała na nich czekać rodzina królewska. Wilczyca zmieniła się w człowieka,jak zwykle jej wygląd zrobił wrażenie na Key,miała takie idealne rysy,piękną,jasna karnacje i do tego,złote oczy,tętniła z nich inteligencja i nad zwyczajne doświadczenie.Wydawała się taka idealna w porównaniu z nią,Key była zwykłą dziewczyną,o brązowych oczach,które były,tak puste,jak pusta była ich właścicielka.Gdy wchodziły do ogromnej sali tronowej,znów spojrzała na siostrę,wydawała się taka zagubiona,tylko czemu?! Przecież,pasowa do tego miejsca,było równie niesamowite co ona sama.Czemu to Keyleen czuła się tu lepiej niż ona? Przecież był taka zwykła.Dziewczyny ukłoniły się przed królem i królową.Gdy wstawały do sali wszedł jakiś młodzieniec.Lekko ukłonił się przed królewska para i usiadł na trzecim,najmniejszym tronie.Nagle rozpoznała w nim kochanka swojej siostry...miała wyjść za chłopaka Duany!
~Quinn?Szlak by to jasny trafił!Czemu wybrali ciebie!Wiedza,ze jesteśmy pokrewni...-Duana krzyczała mentalnie do księcia
~Wiesz jak ich to obchodzi,nie chcą się z wami bratać...a tak mają łatwy dostęp do wojny
~I właśnie tego się obawiam
~Nie martw się,Angel.Załatwię to,tylko daj mi trochę czasu-poczuła,ze ogarnia ja ogromna troska i zdeterminowanie,wiedziała,ze elf zrobi wszystko,aby był jak dawniej.Żeby było tak jak w te przeklęte 16 urodziny...
Na pocieszenie:
Chcę to potem jeszcze dokończyć i ogólnie kontynuować,ale znając życie nie wyjedzie.Miłego czytania,mojej pierwszej narracji trzecioosobowej :P
Powóz jechał wolno,ospale.Keyleen,niemrawie patrzyła w okno,nie mogła się doczekać,gdy w końcu pozna swojego przyszłego męża,księcia elfów.Rodzice od zawsze mówili jej,że musi poślubić jednego z elfickich książąt,aby ich wataha,żyła w zgodzie,z tymi stworzeniami.Niby do tego zadania lepsza była jej siostra Duana,ale ona była wilkiem,przyszłym przywódca,który nie uniżył by się do pozostania w ludzkiej postaci nie dłużej niż jest to konieczne.Keyleen,zaś wolała być w ludzkiej postaci,bo była wludziem.Według wszelkich praw logiki nadawała się lepiej na elficką księżną...gdyby nie to,ze nie potrafiła myśleć o kimś innym niż tylko o sobie,miała przynieść pokój,a ze swoja płytkością,prędzej przyniesie wojnę.Duana zaś,była urodzona dyplomatka i do tego mało kiedy myślała o sobie najważniejsza była dla niej wataha.Zza okna dochodziło wycie,co dla wtajemniczonych uszu oznaczało koniec podróży.Wóz się zatrzymał,a dziewczyna powoli z niego wyszła.Podbiegła do niej wilczyca,jej siostra.Miała jej bronić,w razie czego...ostrożność na pierwszym miejscu.Na powitanie sióstr wyruszył,ciemno włosy elf.Zaprowadził je do sali tronowej,gdzie miała na nich czekać rodzina królewska. Wilczyca zmieniła się w człowieka,jak zwykle jej wygląd zrobił wrażenie na Key,miała takie idealne rysy,piękną,jasna karnacje i do tego,złote oczy,tętniła z nich inteligencja i nad zwyczajne doświadczenie.Wydawała się taka idealna w porównaniu z nią,Key była zwykłą dziewczyną,o brązowych oczach,które były,tak puste,jak pusta była ich właścicielka.Gdy wchodziły do ogromnej sali tronowej,znów spojrzała na siostrę,wydawała się taka zagubiona,tylko czemu?! Przecież,pasowa do tego miejsca,było równie niesamowite co ona sama.Czemu to Keyleen czuła się tu lepiej niż ona? Przecież był taka zwykła.Dziewczyny ukłoniły się przed królem i królową.Gdy wstawały do sali wszedł jakiś młodzieniec.Lekko ukłonił się przed królewska para i usiadł na trzecim,najmniejszym tronie.Nagle rozpoznała w nim kochanka swojej siostry...miała wyjść za chłopaka Duany!
~Quinn?Szlak by to jasny trafił!Czemu wybrali ciebie!Wiedza,ze jesteśmy pokrewni...-Duana krzyczała mentalnie do księcia
~Wiesz jak ich to obchodzi,nie chcą się z wami bratać...a tak mają łatwy dostęp do wojny
~I właśnie tego się obawiam
~Nie martw się,Angel.Załatwię to,tylko daj mi trochę czasu-poczuła,ze ogarnia ja ogromna troska i zdeterminowanie,wiedziała,ze elf zrobi wszystko,aby był jak dawniej.Żeby było tak jak w te przeklęte 16 urodziny...
poniedziałek, 21 lipca 2014
Przepraszam!
Przepraszam,że na blogu nic się nie pojawia pomimo moich obietnic,ale niestety,moi rodzice ograniczyli mi dostęp do neta,w trakcie wyjazdu(czyt. poza hotelami nie wolno mi wchodzić,a w hotelu jestem pierwszy raz od...nawet nwm kiedy)
Jeszcze raz przepraszam na pocieszenie,kilka moich rysunków,zrobionych podczas nudzenia się i stare jak świat opowiadanie z Watahy Wiecznego Księżyca,które moim zdaniem jest jednym z lepszych jakie napisałam(bardziej końcówka,ale kit z tym).
-Chciała byś się...przejść-uśmiechnęła się i kiwnęła głową na tak.Ruszyliśmy przed siebie.Po paru minutach,powolnego marszu,doszliśmy do przepięknej polany otoczonej drzewami.
Spojrzałam na Sanariona,na jego twarzy widniał...smutek.
-Co się stało?-spytała się,a basior tylko odwrócił głowę-Sanarionie,spójrz mi w oczy!-Kendra od zawsze mówiła,że oczy to klucz do duszy ich posiadacza.Może,choć tym razem uda mi się to wykorzystać.Po mimo wahania podniósł łeb i popatrzył się na mnie.Pochwyciłam jego spojrzenie.W jego zielonych ślepiach nie było widać nic,pustkę.Jakby nie miał duszy,jakby...nie żył.Ale przecież on żył,o co chodziło?
-Dlaczego,twoje oczy są,takie...puste?
-Zawsze się robią takie...kiedy się...boję-czego on mógł się bać?Przecież,nic mu nie grozi.Nie pozwoliła bym aby ktoś go skrzywdził.
-Czego się boisz?-głos lekko mi zadrżał
-Tego co chcę ci powiedzieć
-Co chcesz mi powiedzieć?
-Że cię kocham-zatkało mnie i to dosłownie nie wiedziałam co powiedzieć.Nigdy nie myślałam o kimś w takie sposób,nie miałam na to czasu,ale przyznaję,Sanarion jest dla mnie kimś ważnym,kimś bardzo ważnym.Wtedy przypomniało mi się,że każdy kogo kocham umiera,a nie chciała,żeby i on umarł.Do moich oczu napłynęły łzy...dotarło do mnie,że mi na nim zależy i właśnie dlatego powiedziałam,najgorszą rzecz jaką tylko mogłam:
-Nie chcę żebyś cierpiał,więc proszę cię odejdź-oczy basiora zalśniły mocno,wokół zrobiło się ciemno,jednak po paru sekundach na niebie nadal widniał księżyc i oświetlał mój zalany łzami pysk.Spojrzałam przed siebie.Sanariona tam nie był,on zniknął,zostawiając po sobie jedynie małą bransoletkę.
Jeszcze raz przepraszam na pocieszenie,kilka moich rysunków,zrobionych podczas nudzenia się i stare jak świat opowiadanie z Watahy Wiecznego Księżyca,które moim zdaniem jest jednym z lepszych jakie napisałam(bardziej końcówka,ale kit z tym).
Opowiadanie:
"Nie zapomnij o mnie"
Gdy Seanit poszła,Sanarion do mnie podszedł i z zakłopotaną miną,spytał się:-Chciała byś się...przejść-uśmiechnęła się i kiwnęła głową na tak.Ruszyliśmy przed siebie.Po paru minutach,powolnego marszu,doszliśmy do przepięknej polany otoczonej drzewami.
Spojrzałam na Sanariona,na jego twarzy widniał...smutek.
-Co się stało?-spytała się,a basior tylko odwrócił głowę-Sanarionie,spójrz mi w oczy!-Kendra od zawsze mówiła,że oczy to klucz do duszy ich posiadacza.Może,choć tym razem uda mi się to wykorzystać.Po mimo wahania podniósł łeb i popatrzył się na mnie.Pochwyciłam jego spojrzenie.W jego zielonych ślepiach nie było widać nic,pustkę.Jakby nie miał duszy,jakby...nie żył.Ale przecież on żył,o co chodziło?
-Dlaczego,twoje oczy są,takie...puste?
-Zawsze się robią takie...kiedy się...boję-czego on mógł się bać?Przecież,nic mu nie grozi.Nie pozwoliła bym aby ktoś go skrzywdził.
-Czego się boisz?-głos lekko mi zadrżał
-Tego co chcę ci powiedzieć
-Co chcesz mi powiedzieć?
-Że cię kocham-zatkało mnie i to dosłownie nie wiedziałam co powiedzieć.Nigdy nie myślałam o kimś w takie sposób,nie miałam na to czasu,ale przyznaję,Sanarion jest dla mnie kimś ważnym,kimś bardzo ważnym.Wtedy przypomniało mi się,że każdy kogo kocham umiera,a nie chciała,żeby i on umarł.Do moich oczu napłynęły łzy...dotarło do mnie,że mi na nim zależy i właśnie dlatego powiedziałam,najgorszą rzecz jaką tylko mogłam:
-Nie chcę żebyś cierpiał,więc proszę cię odejdź-oczy basiora zalśniły mocno,wokół zrobiło się ciemno,jednak po paru sekundach na niebie nadal widniał księżyc i oświetlał mój zalany łzami pysk.Spojrzałam przed siebie.Sanariona tam nie był,on zniknął,zostawiając po sobie jedynie małą bransoletkę.
Koło niej leżała karteczka:"Nie zapomnij o mnie"
Wiedziałam,że nigdy nie zapomnę...
Rysunki:
poniedziałek, 16 czerwca 2014
Historia Tyvsy-Rozdział 2 cz.3
Podniosłam głowę,aby spojrzeć na Quinna.Wampir uśmiechnął się do mnie i cmoknął w czoło.
-Nie martw się księżniczko,wszystko będzie dobrze-szepnął,jego usta musnęły moje ucho,lekko zadrżałam.Chłopak momentalnie odsunął się od mnie i spojrzał na mnie z troską-wystraszyłem cię?-kiwnęłam przecząco głową i wtuliła się w niego,dochodząc do wniosku,że Quinn,to taki mój wielki pluszowy miś.
-Idę zadzwonić...-Alyss zawahała się-...do salonu pogrzebowego-znów wybuchłam płaczem.Wampir pogłaskał mnie po włosach,po czym mocniej przytulił.Usłyszałam,że Alyss,się poruszyła,po czym drzwi od balkonu trzasnęły.Siedziałam tak,a po twarzy płynęły mi łzy.Łzy,które od tak dawna nie pojawiały się w moich oczach.Gdy ojciec wyprowadził się od nas postanowiłam,że więcej nie zapłaczę.Po dwóch latach w końcu,złamałam to postanowienie i bezkarnie moczę koszulkę Quinna.Czuję,że to dobrze,że płaczę.Dzięki łzą,czułam,że pewien etap mojego życia się skończył,że zaczął się nowy.Poczułam,jak wampir się od mnie odsuwa,z żalem wypuściłam go z mocnego uścisku.Ruszył w stronę drzwi balkonowych,cicho mówiąc,że Alyss go woła.A potem wszystko zrobiło się ciemne.Zasnęłam...
-A ty jesteś wampirem i się żywisz ludzką krwią,a im posiłek ładniej pachnie tym bardziej chce się go zjeść-dokończyłam w myślach.Powinnam się go bać,a jednak,zdawało mi się,że bycie przy nim to najbezpieczniejsza,rzecz jaką mogłabym robić.Quinn patrzył na mnie z zaciekawieniem i przerażeniem na raz.Wiedziałam,że boi się,że mnie spłoszył,ale ja nie należę do tych głupich dziewczynek,które boją się własnego cienia.Wiedziałam,też,że on nigdy by mnie nie nie skrzywdził.
-Spokojnie,rozumiem,też jestem drapieżnikiem.Ufam ci,wiem,że nie chcesz mnie zabić-uśmiechnęłam się aby udowodnić mu,że mnie nie wystraszył.Wampir rozluźnił mięśnie i na powrót pozwolił mi się przytulić.Przyjemnie było tak leżeć i nie przejmować się wszystkim,co wydarzyło się wcześniej.Cieszyć się obecnością,tej drugie osoby...osoby którą się kochało i która kochała ciebie.Mogła bym tak spędzić całą wieczność,wieczność,przy moim rycerzu w lśniące zbroi...
To chyba koniec,niestety wyczerpała mi się wena,związana z Tyvsą i Quinnem i tak właściwie nawet nie wiem,czy to się wam podoba.Może jeszcze kiedyś do tego wrócę ;)
-Nie martw się księżniczko,wszystko będzie dobrze-szepnął,jego usta musnęły moje ucho,lekko zadrżałam.Chłopak momentalnie odsunął się od mnie i spojrzał na mnie z troską-wystraszyłem cię?-kiwnęłam przecząco głową i wtuliła się w niego,dochodząc do wniosku,że Quinn,to taki mój wielki pluszowy miś.
-Idę zadzwonić...-Alyss zawahała się-...do salonu pogrzebowego-znów wybuchłam płaczem.Wampir pogłaskał mnie po włosach,po czym mocniej przytulił.Usłyszałam,że Alyss,się poruszyła,po czym drzwi od balkonu trzasnęły.Siedziałam tak,a po twarzy płynęły mi łzy.Łzy,które od tak dawna nie pojawiały się w moich oczach.Gdy ojciec wyprowadził się od nas postanowiłam,że więcej nie zapłaczę.Po dwóch latach w końcu,złamałam to postanowienie i bezkarnie moczę koszulkę Quinna.Czuję,że to dobrze,że płaczę.Dzięki łzą,czułam,że pewien etap mojego życia się skończył,że zaczął się nowy.Poczułam,jak wampir się od mnie odsuwa,z żalem wypuściłam go z mocnego uścisku.Ruszył w stronę drzwi balkonowych,cicho mówiąc,że Alyss go woła.A potem wszystko zrobiło się ciemne.Zasnęłam...
~*~*~
Obudziłam się w swoim pokoju.Podniosłam się i wyjrzałam przez okno,na dworze panował półmrok.Poczułam,że łóżko się ugina.Przeniosłam wzrok w lewo i zobaczyłam Quinna,uśmiechnął się do mnie,po czym skłonił do tego abym się położyła.Gdy położyłam głowę na poduszce,przysunął się do mnie po czym przytulił mnie do siebie.Spojrzałam w jego piękne,ciemno niebieskie oczy,biła z nich troska.Pocałowałam wampira w policzek,po czym odwdzięczył mi się.Z ust chłopaka wydobyło się ciche jęknięcie,spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
-Nic...po prostu tak ładnie pachniesz...-A ty jesteś wampirem i się żywisz ludzką krwią,a im posiłek ładniej pachnie tym bardziej chce się go zjeść-dokończyłam w myślach.Powinnam się go bać,a jednak,zdawało mi się,że bycie przy nim to najbezpieczniejsza,rzecz jaką mogłabym robić.Quinn patrzył na mnie z zaciekawieniem i przerażeniem na raz.Wiedziałam,że boi się,że mnie spłoszył,ale ja nie należę do tych głupich dziewczynek,które boją się własnego cienia.Wiedziałam,też,że on nigdy by mnie nie nie skrzywdził.
-Spokojnie,rozumiem,też jestem drapieżnikiem.Ufam ci,wiem,że nie chcesz mnie zabić-uśmiechnęłam się aby udowodnić mu,że mnie nie wystraszył.Wampir rozluźnił mięśnie i na powrót pozwolił mi się przytulić.Przyjemnie było tak leżeć i nie przejmować się wszystkim,co wydarzyło się wcześniej.Cieszyć się obecnością,tej drugie osoby...osoby którą się kochało i która kochała ciebie.Mogła bym tak spędzić całą wieczność,wieczność,przy moim rycerzu w lśniące zbroi...
To chyba koniec,niestety wyczerpała mi się wena,związana z Tyvsą i Quinnem i tak właściwie nawet nie wiem,czy to się wam podoba.Może jeszcze kiedyś do tego wrócę ;)
Muzyczna Składanka Tyvsy
Tak sobie pomyślałam,że przedstawię wam piosenki,które pomagają mi pisać ;)
Ciekawe,czy zainspirują też Was...
Ciekawe,czy zainspirują też Was...
wtorek, 10 czerwca 2014
6000 wyświetleń!
Mam już 6000 wyświetleń dziękuję i przepraszam,za to,że ostatnio blog stoi taki pusty,ale cóż koniec roku,a ja chcę mieć pasek,więc trzeba się troszkę pomęczyć;)W wakacje powinnam pisać częściej:)
czwartek, 29 maja 2014
Awww...
Historia Tyvsy-Rozdział 2 cz.2
-Choć-wampir,lekko,pociągnął mnie w stronę domu,a ja nadal wtulona w jego koszulkę,zaczęłam przebierać nogami.Alyss otworzyła nam drzwi i wskazała Quinnowi na salon.Krwiopijca zaprowadził mnie na kanapę,a potem pokazał mi żebym usiadła.Posłuchałam się go,a gdy spoczął obok mnie przytuliłam się,łapczywie,do jego ramienia.W odpowiedzi pogłaskał mnie po głowie i szepnął:
-Spokojnie,już po wszystkim,nic ci nie grozi-jego słowa mnie nie uspokoiły
-Mi nie,ale moja mama...-mój głos się załamał,a po policzkach spłynęły ciepłe łzy.Quinn nic nie mówił,tylko odwrócił się w moją stronę i mocno przytulił.Wiedział,że najlepsza będzie dla mnie chwila ciszy.Nie wiem po jakim czasie,ale w końcu potop wody,wypływającej z moich oczu zatrzymał się i zamienił się w przyjemne uczucie pustki,które trwało i trwało i trwało.Z transu wybudziło mnie lekkie dźgnięcie,podniosłam głowę i zobaczyłam Alyss,trzymającą dwa kubki,podała mi jeden.Spojrzałam na niego niepewnie.W środku była kawa,choćby tak to pachniało.
-Spokojnie,nie dosypałam ci nic-uśmiechnęła się,a ja nadal pamiętając,jak po śmierci dziadka dosypała mi lek usypiający.Z wahaniem wzięłam od niej i upiłam łyk,napój był bardzo słodki.
Mega,krótka część,ze względu na brak weny,przepraszam was za to :(
-Spokojnie,już po wszystkim,nic ci nie grozi-jego słowa mnie nie uspokoiły
-Mi nie,ale moja mama...-mój głos się załamał,a po policzkach spłynęły ciepłe łzy.Quinn nic nie mówił,tylko odwrócił się w moją stronę i mocno przytulił.Wiedział,że najlepsza będzie dla mnie chwila ciszy.Nie wiem po jakim czasie,ale w końcu potop wody,wypływającej z moich oczu zatrzymał się i zamienił się w przyjemne uczucie pustki,które trwało i trwało i trwało.Z transu wybudziło mnie lekkie dźgnięcie,podniosłam głowę i zobaczyłam Alyss,trzymającą dwa kubki,podała mi jeden.Spojrzałam na niego niepewnie.W środku była kawa,choćby tak to pachniało.
-Spokojnie,nie dosypałam ci nic-uśmiechnęła się,a ja nadal pamiętając,jak po śmierci dziadka dosypała mi lek usypiający.Z wahaniem wzięłam od niej i upiłam łyk,napój był bardzo słodki.
Mega,krótka część,ze względu na brak weny,przepraszam was za to :(
wtorek, 13 maja 2014
Blogi warte polecenia ;)
Po pierwsze i najważniejsze,chcę wam polecić blog mojej koleżanki,A head full of fears has no space for dreams.Ona pisze tak...tak super,że ja nie mogę;)
Po drugie blog,który mnie wciągnął co mnie przeraża,Punk Niall Horan Fanfiction.
I chciała bym wam jeszcze przedstawić moją ukochaną watahę,Wataha Wiecznego Księżyca.
Po drugie blog,który mnie wciągnął co mnie przeraża,Punk Niall Horan Fanfiction.
I chciała bym wam jeszcze przedstawić moją ukochaną watahę,Wataha Wiecznego Księżyca.
poniedziałek, 12 maja 2014
Dziękuję!
Mam już 5000 wyświetleń!
Z tej okazji mała zmiana wyglądu bloga ;)
Ps. Właśnie czytacie 50 posta :D
Z tej okazji mała zmiana wyglądu bloga ;)
Ps. Właśnie czytacie 50 posta :D
niedziela, 13 kwietnia 2014
Uwaga!
Znowu mam(bardzo)złe oceny,więc ze względu na moją karę na kompa blog zostaje zawieszony do odwołania.
Tyvsa
poniedziałek, 7 kwietnia 2014
środa, 2 kwietnia 2014
Historia Tyvsy-Rozdział 2 cz.1
Otaczały mnie drzewa.Piękne,zielone drzewa.Czułam woń kwiatów,otulała mnie niczym szal.Czyli tak wygląda raj.Pięknie tylko jakoś tak pusto i cicho.Rozejrzałam się w prawo i lewo jednak nadal nie spostrzegłam nikogo,ani niczego poza drzewami.Ruszyłam w głąb lasu,a on z każdym moim krokiem stawał się coraz ciemniejszy,ponury.Może jednak to piekło...Nagle usłyszałam śmiechy,ruszyłam w ich stronę.Wyprowadziły mnie na polanę,która już nie była pusta,na kocu,siedzieli jacyś ludzie.Podeszłam bliżej,aby się im przyjrzeć i spytać,gdzie jestem.Pierwsze co rzuciło mi się w oczy,to to,że chłopak był wampirem,a dziewczyna siedząca obok niego była...mną!Jak mogła być mną!Przecież ja to ja,a nie ktoś inny,stojący przed mną i wyglądający jak ja!I gdyby tego nie było mało,ta druga ja nagle pocałowała wampira i do tego namiętnie,z tęsknotą.Całowali się dobre parę minut,a ja jak kołek stałam i gapiłam się na nich.Czemu oni mnie nie widzą!Druga ja nagle wstał,krzyknęła coś,czego nie zrozumiałam,było to chyba w innym języku,a potem wbiegła w las.Wampir spojrzał na nią ze smutkiem,potem odwrócił się w moją stronę...i wtedy go rozpoznałam to był Quinn!
-Spokojnie,nic mi nie jest.Przyznałaś się,że się bałaś-uśmiechnęłam się,a moja przyjaciółka w odpowiedzi cicho warknęła.Podniosłam się i spojrzałam na ciało matki,a potem na Quinna,nagle przypomniało mi się,że kazałam mu się wynieść z mojego życia...
-Kazałam ci znikać-powiedziałam,nadzwyczaj spokojnym głosem.
-Ja,ja nie potrafię bez ciebie żyć.Czy ty w ogóle wiesz co to oznacza mieć pokrewną duszę-wiedziałam i to aż za bardzo...właśnie dotarło do mnie,że w rzeczywistości nie chcę,żeby odchodził,chcę,żeby był przy mnie.Czy ja w ogóle mam choć odrobinę mózgu!Przecież,to przez jego przyjaciół moja matka nie żyje!Ale ja go przecież kocham...Do oczu napłynęły mi łzy,pod wpływem impulsu rzuciłam się na Quinna i mocno wtuliłam w jego muskularne ciało.
-Wiem,ale boję się,jeszcze tydzień temu nawet nie przypuszczała bym,że WY istniejecie...a teraz...-odwróciłam głowę w stronę martwego ciała i wybuchłam płaczem,płaczem tak potwornym,że nic nie było słychać,poza moim pojękiwaniem.
-Cicho,cicho omorfiá,cicho jestem przy tobie.Już po wszystkim...-i wtedy wszystkie moje wątpliwości rozpłynęły się,wiedziałam,że bez niego moje życie straci ostatni jasny punkt.Quinn jest jedyną rzeczą,która może mnie wyleczyć...wyleczyć ze strachu i bólu...
Część tą dedykuje Seuś,bez niej z tego były by śmierdzące flaki z olejem :D
~*~*~
-Tyvsa!Tyvsa!Boże obudź się!-znajome głosy,kazał mi się obudzić,ale ja przecież nie spałam!Ja nie żyłam,choćby tak mi się zdawało...nagle wszechogarniająca mnie ciemność zniknęła i zobaczyłam nad swoją głową Alyss i Quinna-Ty żyjesz!Jejku...jak ja się bałam!Nic ci nie jest!Dziękuję!-wilko krwista,przytuliła mnie do siebie.-Spokojnie,nic mi nie jest.Przyznałaś się,że się bałaś-uśmiechnęłam się,a moja przyjaciółka w odpowiedzi cicho warknęła.Podniosłam się i spojrzałam na ciało matki,a potem na Quinna,nagle przypomniało mi się,że kazałam mu się wynieść z mojego życia...
-Kazałam ci znikać-powiedziałam,nadzwyczaj spokojnym głosem.
-Ja,ja nie potrafię bez ciebie żyć.Czy ty w ogóle wiesz co to oznacza mieć pokrewną duszę-wiedziałam i to aż za bardzo...właśnie dotarło do mnie,że w rzeczywistości nie chcę,żeby odchodził,chcę,żeby był przy mnie.Czy ja w ogóle mam choć odrobinę mózgu!Przecież,to przez jego przyjaciół moja matka nie żyje!Ale ja go przecież kocham...Do oczu napłynęły mi łzy,pod wpływem impulsu rzuciłam się na Quinna i mocno wtuliłam w jego muskularne ciało.
-Wiem,ale boję się,jeszcze tydzień temu nawet nie przypuszczała bym,że WY istniejecie...a teraz...-odwróciłam głowę w stronę martwego ciała i wybuchłam płaczem,płaczem tak potwornym,że nic nie było słychać,poza moim pojękiwaniem.
-Cicho,cicho omorfiá,cicho jestem przy tobie.Już po wszystkim...-i wtedy wszystkie moje wątpliwości rozpłynęły się,wiedziałam,że bez niego moje życie straci ostatni jasny punkt.Quinn jest jedyną rzeczą,która może mnie wyleczyć...wyleczyć ze strachu i bólu...
Część tą dedykuje Seuś,bez niej z tego były by śmierdzące flaki z olejem :D
wtorek, 1 kwietnia 2014
Jutro
Czy ktoś czytał książkę "Jutro"?Bo ja tak...dwa lata temu,ale nie o książkę tym razem mi chodzi tylko o film;)Co mogę o nim powiedzieć?Jest fajny,ale tylko od połowy(nie ważne dlaczego),chciałam wam go polecić,bo jest na prawdę ciekawy i może uświadomić człowiekowi wiele bardzo ważnych rzeczy(właściwie nie wiem dlaczego o tym wspomniałam).Aby was zaciekawić wspomnę iż film ma w sobie "trochę" z romansu(ta gorsza połowa) i opowiada o grupie nastolatków,która po powrocie z biwaku dowiaduje się...że wybuchła wojna!Kto by się nie wystraszył,gdyby znalazł swojego psa,martwego,a potem spostrzegł,że w domu nie ma rodziców.Kto by nie zwariował musząc zabić?Kto w ogóle odważył by się przeciwstawić uzbrojonej armii,chyba nikt...no może poza Ellie i jej przyjaciółmi,dla których jedynym bezpiecznym miejscem okazało się Piekło.Nie zależnie czy sięgniesz po książkę,czy obejrzysz film,od razu będziesz patrzył na świat innymi oczyma...przestaniesz czuć się bezpiecznie...dlatego radzę ci przeżyj tę historię,w obojętnie jaki sposób ale ją przeżyj,nie pożałujesz;)
![]() |
Kliknij,aby obejrzeć film;) |
środa, 26 marca 2014
Herg-wariat z siekierą
Herg,był mężczyzną średniego wzrostu,nie miał żony i uważany był za wariata z siekierą,pewnie większość zastanawia się czemu?Odpowiedź na to pytanie jest prosta i związana ze sklepem...Dwa dni wcześnie Herg wyruszył do miasta na zakupy,w swoim znienawidzonym sklepie,postanowił kupić bułki.Sprzedawca,jak zwykle nie zwracając na niego uwagi składał kostkę rubika,ale cóż miał nasz bohater poradzić,skoro to własnie tu można było kupić najlepsze pieczywo w mieście.Nagle za jego plecami rozległ się brzdęk,odwrócił się i zobaczył Jane,Jane Ostin,poznał ją kilak lat wcześniej. Mówiła,że jest od niego o 100 lat starsza,pomimo to nie wyglądał na staruszkę,machnęła mu przed oczyma jakąś kartką i uśmiechnęła się przyjacielsko.
-Mam dla ciebie nowelę,którą ci obiecałam-podał mu kartkę,a ten spojrzał na nią z zadowoleniem,jednakże nie zaczął czytać-a teraz pozwól mi napisać twoją biografię-zamrugała słodko oczyma i wyciągnęła z torebki pogniecioną kartkę i pióro-zaczniemy od twoich narodzin-zaczęła pisać,a Herg patrzył na nią z dezorientacjom.Nagle do sklepu wbiegł buldog francuski,pies Jane.Kobieta,odwróciła twarz w jego stronę i uśmiechnęła się ciepło i zaczęła głaskać go po głowię.Herg,czując się zaniedbanym chwycił za siekierę i zaczął wymachiwać nią na prawo i lewo,niszcząc przy tym cały sklep.Niestety w drzwiach stał fotoreporter i wszystko uwiecznił.W taki oto sposób Herg,został wariatem z siekierą i do końca jego dni wszyscy się go bali :D
-Mam dla ciebie nowelę,którą ci obiecałam-podał mu kartkę,a ten spojrzał na nią z zadowoleniem,jednakże nie zaczął czytać-a teraz pozwól mi napisać twoją biografię-zamrugała słodko oczyma i wyciągnęła z torebki pogniecioną kartkę i pióro-zaczniemy od twoich narodzin-zaczęła pisać,a Herg patrzył na nią z dezorientacjom.Nagle do sklepu wbiegł buldog francuski,pies Jane.Kobieta,odwróciła twarz w jego stronę i uśmiechnęła się ciepło i zaczęła głaskać go po głowię.Herg,czując się zaniedbanym chwycił za siekierę i zaczął wymachiwać nią na prawo i lewo,niszcząc przy tym cały sklep.Niestety w drzwiach stał fotoreporter i wszystko uwiecznił.W taki oto sposób Herg,został wariatem z siekierą i do końca jego dni wszyscy się go bali :D
Tak żeby was rozbawić,pisałam to na życzenie Okami'ego ;)
Cytaty z "Klątwy Tygrysa"
Kolejne cytaty,tym razem,z klątwy tygrysa;)
"-Acha,zakładam więc,że przynajmniej na ten temat chcesz ze mną rozmawiać?Może gdybym był małpą,a nie tygrysem,wyjaśniła byś mi dlaczego mnie unikasz.
-Nie unikam cię.Po prostu potrzebuję przestrzeni.To nie ma nic wspólnego z tym,jakim jesteś zwierzęciem.Chodzi o coś zupełnie innego.
-O co?
-Nieważne.
-Właśnie,że ważne.
-To na prawdę nie ma znaczenia.
-Co nie ma znaczenia?
-Czy możemy wrócić do małp?-krzyknęłam.
-Proszę bardzo!-wrzasną Ren."~str.277,czyż nie pięknie się kłócą,przy nich to człowiek nie wie,czy się śmiać,czy smucić.
"Ren trzymał mnie w ramionach i tulił do siebie.Podobało mi się to,choć wiedziałam,że nie powinno."~str.283,nadal uważam ją za głupią...
Nowe romansidło w Świecie Tyvsy,czyli Klątwa Tygrysa
![]() |
Tak,kolejny mój bazgroł :D |
Tym razem polecę wam niezwykłą książkę,napisaną przez Colleen Houck,a mianowicie Klątwę Tygrysa.Mimo że zapoznałam się dopiero z pierwszą częścią i trzema stronami drugiej,mogę rzec iż jest to jedna z lepszych książek jakie wpadły mi w ręce.Ma wartką,zaskakującą akcję,w której można odnaleźć trochę humoru.Pomimo,tego iż jej głównym tematem jest miłość,książka przyciąga wszystkim,nie tylko tym wątkiem,bo któż mógł by się oprzeć historii Amerykańskiej dziewczyny,pomagającej zdjąć klątwę z Hinduskiego księcia...no właśnie nikt,no chyba,że chłopak...nie chłopcy,też by się nie oparli.Książka,jest dopracowana w stu procentach,nie przepraszam w stu-jeden i potrafi wciągnąć czytelnika,tak,że nie będzie mógł się od niej oderwać,póki nie dojdzie do jej ostatniej strony.Jedyne,co zostaje mi do powiedzenia,to to,że żałuję,że wcześniej po nią nie sięgnęłam(oby Okami,tego nie przeczytał...) i śmiało mogę umieścić ją na 2 miejscu w rankingu najlepszych książek(tak Trylogia Czasu nadal rządzi,choć nie zrobiłam o niej ani jednego wpisu,ale spokojnie nadrobię;) ).
niedziela, 16 marca 2014
"Historia Tyvsy"

Wielkimi oklaskami pogratulujmy "Historii Tyvsy",dorobienia się własnej podstrony! ;)
sobota, 15 marca 2014
Historia Tyvsy cz.6
Nawet nie wiem kiedy znalazłam się na przeciw blondwłosego wampira,a potem mojej kły zatopiły się w jego barku.Odsunęłam się od niego i podbiegłam do kolejnego,tym razem nie udało mi się zrobić bestii,nawet najmniejszej krzywdy.Sama zaś wylądowałam na grzbiecie.Poczułam okropny ból w łapie,odwróciłam się w jej stronę.Moim oczom ukazał się,ten sam,wampir,którego ugryzłam.Odpychał od mojej łapy innego,krwiopijcę,próbującego wypić moją krew.Nie wiedzieć czemu,gdy podniosłam się,aby rzucić się na pijawkę,ból zniknął,a na jego miejsce,napłynęła pewność siebie.Dzięki niebywałemu szczęściu,napastnik mnie nie zauważył i już po chwili przygniotłam go do ziemi.Nagle,moje ciało przybrało ludzki kształt...nie mogło to się stać w innym momencie!Na szczęście,przypomniało mi się,że wampiry giną,przebite drewnianym kołkiem.Machinalnie złapałam za pobliski kamień i zmieniłam go w gruby patyk.Wbiłam go w serce krwiopijcy.Nagle dotarło do mnie,co zrobiłam...ja zabiłam!Po moich policzkach pociekły łzy,zsunęłam się z martwego ciał,usiadłam zgarbiona i wtuliłam się w swoje ramiona.Poczułam,że ktoś mnie przytula,odwróciłam w jego stronę,o dziwo nie zobaczyłam matki,ani Alyss,tylko tego wampira,który,próbował mnie obronić.Nie wiedzieć czemu,wolałam,żeby to on był przy mnie,a nie nikt inny.Czułam się w jego ramionach bezpiecznie.Nagle wszystko wokół zniknęło,poczułam się dziwnie,szczęśliwa.Spojrzała na wampira,który w raz,ze mną,przeniósł się w tą przyjemną nicość.Na jego twarzy malowała się troska i zdziwienie zarazem.
~No,lepiej być nie mogło-"usłyszałam",w głowie głos.Miał przyjemne brzmienie,ale zdawało się,że był lekko wściekły.
~Czemu?-właściwie nie wiem,dlaczego zadałam to pytanie
~Bo właśnie staliśmy się pokrewnymi duszami-słucham!Że jak!Przecież,to nie możliwe!Ja chciałam go zabić!Aaa...on jest wampirem!Złym wampirem!~Mówi to mieszaniec czarownicy z wilko krwistym.Daj spokój mogło być gorzej,mogłem być cyklopem,są dużo brzydsi i głupsi od wampirów-uśmiechnął się do mnie,nie odwzajemniłam uśmiechu.Jak on śmiał słuchać moich myśli!Nicość wokół zniknęła.Gdy znalazłam się w "normalnym" świecie,odepchnęłam wampira od siebie,podniosłam się.Oszukałam wzrokiem matki.Zobaczyłam,że leży na ziemi,wokół niej jest rozlewała się krew.Podbiegłam do niej wystraszona.Oddychała z wyraźnymi trudnościami,a na brzuchu miała ogromną ranę.
-Nie umieraj!Nie możesz,mnie zostawić,nie samej!-Boję się...tego,że bez niej nie dam sobie rady,przez te wszystkie lata,to ona zajmowała się każdą rzeczą,którą rozsądny człowiek uznał by za ważną,a moim jedynym zadaniem było patrzenie w telewizor i chodzenie do szkoły.Jeszcze tydzień temu zdawało mi się,że stworzenia nad naturalne,to tylko i wyłącznie wymysł pisarek...teraz wiem,że jest inaczej.
Wszystko wokół zdaje się cierpieć w raz zemną,otacza mnie cisza.Cisza,dzięki której,wiem co zrobić,dzięki które odnajduję w sobie dość mocy,by zabić wampiry,które nadal panoszą się w moim ogródku.Odwracam się do tyłu,koło mnie stoi blondyn,nie wiem z kont wiem,że ma na imię Quinn.
-Uciekaj!Weź ze sobą moją przyjaciółkę,a gdy będzie po wszystkim,znikaj z mojego życia!-krzyknęłam do niego,nawet nie zwracając uwagi,czy mnie posłuchał,zaczęłam w sobie kumulować całą magiczną moc,jaką miałam i po chwili wszystko wokół zalśniło zielonym światłem.Poczułam nagły odpływ siły,a wokół zrobiło się ciemno,zapewne to tak wygląda śmierć...
~No,lepiej być nie mogło-"usłyszałam",w głowie głos.Miał przyjemne brzmienie,ale zdawało się,że był lekko wściekły.
~Czemu?-właściwie nie wiem,dlaczego zadałam to pytanie
~Bo właśnie staliśmy się pokrewnymi duszami-słucham!Że jak!Przecież,to nie możliwe!Ja chciałam go zabić!Aaa...on jest wampirem!Złym wampirem!~Mówi to mieszaniec czarownicy z wilko krwistym.Daj spokój mogło być gorzej,mogłem być cyklopem,są dużo brzydsi i głupsi od wampirów-uśmiechnął się do mnie,nie odwzajemniłam uśmiechu.Jak on śmiał słuchać moich myśli!Nicość wokół zniknęła.Gdy znalazłam się w "normalnym" świecie,odepchnęłam wampira od siebie,podniosłam się.Oszukałam wzrokiem matki.Zobaczyłam,że leży na ziemi,wokół niej jest rozlewała się krew.Podbiegłam do niej wystraszona.Oddychała z wyraźnymi trudnościami,a na brzuchu miała ogromną ranę.
-Nie umieraj!Nie możesz,mnie zostawić,nie samej!-Boję się...tego,że bez niej nie dam sobie rady,przez te wszystkie lata,to ona zajmowała się każdą rzeczą,którą rozsądny człowiek uznał by za ważną,a moim jedynym zadaniem było patrzenie w telewizor i chodzenie do szkoły.Jeszcze tydzień temu zdawało mi się,że stworzenia nad naturalne,to tylko i wyłącznie wymysł pisarek...teraz wiem,że jest inaczej.
Wszystko wokół zdaje się cierpieć w raz zemną,otacza mnie cisza.Cisza,dzięki której,wiem co zrobić,dzięki które odnajduję w sobie dość mocy,by zabić wampiry,które nadal panoszą się w moim ogródku.Odwracam się do tyłu,koło mnie stoi blondyn,nie wiem z kont wiem,że ma na imię Quinn.
-Uciekaj!Weź ze sobą moją przyjaciółkę,a gdy będzie po wszystkim,znikaj z mojego życia!-krzyknęłam do niego,nawet nie zwracając uwagi,czy mnie posłuchał,zaczęłam w sobie kumulować całą magiczną moc,jaką miałam i po chwili wszystko wokół zalśniło zielonym światłem.Poczułam nagły odpływ siły,a wokół zrobiło się ciemno,zapewne to tak wygląda śmierć...
środa, 12 marca 2014
Historia Tyvsy-cz.5
Do mojego pokoju weszła mama. Gdy zobaczyła Alyss uśmiechnęła się do niej po czym, chwyciła się ręcznika, którego miała na głowie. Zapewne właśnie się kąpała i nie spodziewała się gości.
-Dzień dobry - przywitała się wilko krwista
-Cześć...chciałam pokazać coś, to znaczy kogoś, Tyvsie, ale równie dobrze, możecie go poznać razem - podniosłyśmy się i ruszyłyśmy za moją matką. O dziwo zaprowadziła nas do wyjścia na ogródek. Na niebie świeciło słońce, ogrzewające moje gołe ramiona, dobrze, że nie nałożyłam kurtki. Spojrzałam na przyjaciółkę, uśmiechała się,w ten swój maniakalny sposób, który mówił, że ma tak zwany, napad wilczej głupawki.
-Nie krępuj się, miłego biegania - wystrzeliła jak proca i już po chwili zmieniła się w wilka. Wzdrygnęłam się...nigdy się nie przyzwyczaję. Jeszcze tydzień temu po prostu wesoło by biegała, a teraz...teraz zachowuje się, już całkowicie jak mój pies i do tego, dużo nie odbiega od niego wyglądem. Gdy zniknęła mi z oczu za garażem, usłyszałam rżenie, podbiegłam w tamtą stronę. Zaraz za winklem moim oczom ukazał się przepiękny, czarny unipeg.

Mistyczny koń, gapił się ze zdziwieniem na Alyss, która go wąchała. Czy moje życie, nie może, chociaż troszeńkę bardziej przypominać, życia no powiedzmy...takiej przeciętnej nastolatki, która nigdy w życiu, nawet nie wyobrażała sobie, że może być spokrewniona z którąś z magicznych istot. Taką, która w nie nawet nie wierzy. Było by świetnie. Ciekawe, kiedy okaże się, że któryś z naszych nauczycieli to, no nie wiem, duch, czarodziej...nie najlepiej wampir, który tak przypadkiem jest przyjacielem, tego którego zabiła Alyss.
Do moich uszu dobiegł łomot, a zza skrzydlatego konia wyłoniły się blade postacie. Spanikowany unipeg podbiegł do mojej matki, a Alyss...bo ona, nigdy, nie może zachować, choć maleńkiego śladu rozsądku...rzuciła się na wampiry (poznałam, że to one po kłach). Nawet nie zdążyła drasnąć pijawki, a już, leżała przewrócona do góry nogami, z rozkrwawioną łapą. Poczułam straszliwą wściekłość, taką jakiej jeszcze nigdy dotąd nie doznałam. Mój wzrok skierował się na ręce, na których rysowały się napięte żyły...zaczęłam się zmieniać.Tak samo jak ostatnim razem, moje ciało przybrało wilczy wygląd...
Tak wiem,krótka,ale mam dużo nauki
Tym razem z dedykacją dla Wiktorii,dzięki,której wróciłam do czytania i zaplanowałam wpleść,w to troszkę romansidła,ale to w przyszłości...
Miłego tańczenia Menuetu,Wiki;)
-Dzień dobry - przywitała się wilko krwista
-Cześć...chciałam pokazać coś, to znaczy kogoś, Tyvsie, ale równie dobrze, możecie go poznać razem - podniosłyśmy się i ruszyłyśmy za moją matką. O dziwo zaprowadziła nas do wyjścia na ogródek. Na niebie świeciło słońce, ogrzewające moje gołe ramiona, dobrze, że nie nałożyłam kurtki. Spojrzałam na przyjaciółkę, uśmiechała się,w ten swój maniakalny sposób, który mówił, że ma tak zwany, napad wilczej głupawki.
-Nie krępuj się, miłego biegania - wystrzeliła jak proca i już po chwili zmieniła się w wilka. Wzdrygnęłam się...nigdy się nie przyzwyczaję. Jeszcze tydzień temu po prostu wesoło by biegała, a teraz...teraz zachowuje się, już całkowicie jak mój pies i do tego, dużo nie odbiega od niego wyglądem. Gdy zniknęła mi z oczu za garażem, usłyszałam rżenie, podbiegłam w tamtą stronę. Zaraz za winklem moim oczom ukazał się przepiękny, czarny unipeg.

Mistyczny koń, gapił się ze zdziwieniem na Alyss, która go wąchała. Czy moje życie, nie może, chociaż troszeńkę bardziej przypominać, życia no powiedzmy...takiej przeciętnej nastolatki, która nigdy w życiu, nawet nie wyobrażała sobie, że może być spokrewniona z którąś z magicznych istot. Taką, która w nie nawet nie wierzy. Było by świetnie. Ciekawe, kiedy okaże się, że któryś z naszych nauczycieli to, no nie wiem, duch, czarodziej...nie najlepiej wampir, który tak przypadkiem jest przyjacielem, tego którego zabiła Alyss.
Do moich uszu dobiegł łomot, a zza skrzydlatego konia wyłoniły się blade postacie. Spanikowany unipeg podbiegł do mojej matki, a Alyss...bo ona, nigdy, nie może zachować, choć maleńkiego śladu rozsądku...rzuciła się na wampiry (poznałam, że to one po kłach). Nawet nie zdążyła drasnąć pijawki, a już, leżała przewrócona do góry nogami, z rozkrwawioną łapą. Poczułam straszliwą wściekłość, taką jakiej jeszcze nigdy dotąd nie doznałam. Mój wzrok skierował się na ręce, na których rysowały się napięte żyły...zaczęłam się zmieniać.Tak samo jak ostatnim razem, moje ciało przybrało wilczy wygląd...
Tak wiem,krótka,ale mam dużo nauki
Tym razem z dedykacją dla Wiktorii,dzięki,której wróciłam do czytania i zaplanowałam wpleść,w to troszkę romansidła,ale to w przyszłości...
Miłego tańczenia Menuetu,Wiki;)
poniedziałek, 3 marca 2014
czwartek, 27 lutego 2014
Historia Tyvsy cz.4
-Wyżej głowa!Masz zachowywać się jak księżniczka!-machinalnie,robię to co mi każe-a teraz zmień mnie...w kaczkę
-Kaczkę?-wcześniej kazała mi się zmienić w kiwi,więc chyba nie powinnam być zdziwiona.
-Tak,w kaczkę-wyobraziłam sobie,że przed mną stoi kaczka,a matki nie ma.Przelałam w to odrobinę,czegoś co można porównać do energii.Po chwili usłyszałam wesołe kwakanie.
-Odmień mnie-powiedziała do mnie mentalnie,a ja zrobiłam to co mi kazała.
-Brawo,na dzisiaj koniec-uśmiechnęła się do mnie i ruszyła w stronę domu.
<parę dni później>
Powoli coraz łatwiej odzie mi,zmienianie matki i różnych rzeczy,w coś innego.Ostatnio udało mi się nawet zmienić Aidana,naszego psa,w słonia.Co ponoć jest dużym wyczynem.Często pomagałam,też matce w kuchni.Dziwnie było patrzeć jak nóż sam kroi pomidory.Do moich uszu,dotarło pukanie do drzwi,więc poszłam je otworzyć.Gdy przekręciłam zamek,powitało mnie wesołe wycie.Alyss...na śmierć o niej zapomniałam!
-Cześć!Mogę wejść?-spytała,zaraz po tym,jak jej głowa,zaczęła być widoczna,zza drzwi
-Jasne,że tak-gestem pokazałam jej,żeby weszła.Wrzuciła kurtkę do szafy i jak za dawnych czasów,ruszyła w stronę mojego pokoju
-I jak tam twoje,życie zmieniło się od pełni?-spytała,siadając na pufie
-Dobrze...okazało się,że jestem mieszańcem.Pół czarodziejką,pół wilko krwistą
-Widzisz,ty to masz szczęście,nie dość,że wilk,to jeszcze czarownica-uśmiechnęła się do mnie,a potem wstała i podeszła do mojej biblioteczki.Wzięła z niej jakąś książkę.Podała mi ją.Była to dziwna,stara księga,której jeszcze nigdy dotąd nie widziałam
-Z kąt się tu wzięła?
-A myślisz,że ja wiem,moja też pojawiła się znikąd-wyciągnęła podobną z torby,którą miała przy sobie
-O czym one są?-przyglądałam się z zaciekawieniem książką.Moja miała zielone kryształki,a Alyss brązowe
-O magicznych istotach.Ponoć dostają je tylko wilko krwiści-wyszczerzyła kły i schowała swoją,a moją odłożyła na miejsce.Na powrót usiadła na pufie
-Jak to jest czarować?-spytała
-Sprawia ci to wilkom satysfakcję.Dzięki magii,czujesz,że żyjesz...nagle zadajesz sobie sprawę,że życie czasami bywa piękne-uśmiechnęłam się do niej.Zastanawia mnie,dlaczego opisywałam to taką łatwością,dlaczego mówiłam to tak,jakbym recytowała,ulubiony wiersz.Przecież nigdy wcześniej,nie myślałam o tym co czuję podczas używania magii.To zdawało się takie naturalne...
C.D.N
Tą część dedykuję Alyss(jak kto woli Półksiężyca ;) )-Wiem nadal krótkie,ale wiesz,jak lubię cię drażnić :P Gdyby nie ty to nadal nie było by nowej,bo pisałam to tylko ze względu na ciebie,bo chciałaś,dowiedzieć się co będzie potem...
-Kaczkę?-wcześniej kazała mi się zmienić w kiwi,więc chyba nie powinnam być zdziwiona.
-Tak,w kaczkę-wyobraziłam sobie,że przed mną stoi kaczka,a matki nie ma.Przelałam w to odrobinę,czegoś co można porównać do energii.Po chwili usłyszałam wesołe kwakanie.
-Odmień mnie-powiedziała do mnie mentalnie,a ja zrobiłam to co mi kazała.
-Brawo,na dzisiaj koniec-uśmiechnęła się do mnie i ruszyła w stronę domu.
<parę dni później>
Powoli coraz łatwiej odzie mi,zmienianie matki i różnych rzeczy,w coś innego.Ostatnio udało mi się nawet zmienić Aidana,naszego psa,w słonia.Co ponoć jest dużym wyczynem.Często pomagałam,też matce w kuchni.Dziwnie było patrzeć jak nóż sam kroi pomidory.Do moich uszu,dotarło pukanie do drzwi,więc poszłam je otworzyć.Gdy przekręciłam zamek,powitało mnie wesołe wycie.Alyss...na śmierć o niej zapomniałam!
-Cześć!Mogę wejść?-spytała,zaraz po tym,jak jej głowa,zaczęła być widoczna,zza drzwi
-Jasne,że tak-gestem pokazałam jej,żeby weszła.Wrzuciła kurtkę do szafy i jak za dawnych czasów,ruszyła w stronę mojego pokoju
-I jak tam twoje,życie zmieniło się od pełni?-spytała,siadając na pufie
-Dobrze...okazało się,że jestem mieszańcem.Pół czarodziejką,pół wilko krwistą
-Widzisz,ty to masz szczęście,nie dość,że wilk,to jeszcze czarownica-uśmiechnęła się do mnie,a potem wstała i podeszła do mojej biblioteczki.Wzięła z niej jakąś książkę.Podała mi ją.Była to dziwna,stara księga,której jeszcze nigdy dotąd nie widziałam
-Z kąt się tu wzięła?
-A myślisz,że ja wiem,moja też pojawiła się znikąd-wyciągnęła podobną z torby,którą miała przy sobie
-O czym one są?-przyglądałam się z zaciekawieniem książką.Moja miała zielone kryształki,a Alyss brązowe
-O magicznych istotach.Ponoć dostają je tylko wilko krwiści-wyszczerzyła kły i schowała swoją,a moją odłożyła na miejsce.Na powrót usiadła na pufie
-Jak to jest czarować?-spytała
-Sprawia ci to wilkom satysfakcję.Dzięki magii,czujesz,że żyjesz...nagle zadajesz sobie sprawę,że życie czasami bywa piękne-uśmiechnęłam się do niej.Zastanawia mnie,dlaczego opisywałam to taką łatwością,dlaczego mówiłam to tak,jakbym recytowała,ulubiony wiersz.Przecież nigdy wcześniej,nie myślałam o tym co czuję podczas używania magii.To zdawało się takie naturalne...
C.D.N
Tą część dedykuję Alyss(jak kto woli Półksiężyca ;) )-Wiem nadal krótkie,ale wiesz,jak lubię cię drażnić :P Gdyby nie ty to nadal nie było by nowej,bo pisałam to tylko ze względu na ciebie,bo chciałaś,dowiedzieć się co będzie potem...
poniedziałek, 24 lutego 2014
Historia Tyvsy cz.3
Noc minęła spokojnie,a Alyss,na wszelkie sposoby starała się,żebym nie wyszła z szopy.Czemu ona nie rozumiała,że chcę pobiegać,że chcę być wolna!Co ja wygaduje,od zawsze,to tego najbardziej się obawiałam,że pewnego dnia okaże się,że jestem jednym z tych stworzeń...ze stworzeń,które przynoszą zniszczenie,tylko dlatego,że są inne.Może nie jestem wampirem,ale jestem pewna,że na wilko krwistych,też polują.Na pewno.W raz z pojawieniem się słońca,moje ciało odzyskało,zwykły ludzki kształt,a moje nogi poniosły mnie do domu.
~*~*~
-Mamo!Jesteś?-zawołam,po wejściu do domu,a potem usłyszałam,kilka trzasków drzwi i zobaczyłam matkę.Była wystraszona,ale widziałam,że na jej twarz,powoli,pojawia się także ulga.
-Jak dobrze,że jesteś!Nawet nie wiesz jak się martwiłam!-przytuliła mnie
-Czemu mi nie powiedziałaś?-spytałam się jej,gdy mnie puściła
-Chciałam,żebyś miała normalne dzieciństwo
-Ale,tak będzie mi trudniej!
-Wcale,że nie moja matka,też była tak wychowana
-A ty?
-Ja nie,bo widziałam,jak ojciec,zabija wampira
-No to wyobraź sobie,że ja przez ciebie,wczoraj też
-Alyss?
-Tak,wiedziałaś?
-Ależ,oczywiście,że tak-uśmiechnęła się do mnie,a potem zaprowadziła do jadalni.Przy stole,pokazała,żebym usiadła,a sama poszła,zrobić herbatę.
-Jak ci minęła noc?-spytała,stawiając,przed mną kubek
-Dobrze-spojrzałam na nią,emanowało od niej coś dziwnego,potężnego.Coś czego wcześniej nie wyczułam...
-Od jutra trzeba będzie zacząć naukę
-Czego?
-Magi-magi!Ale ja przecież,nie jestem czarownica,tylko wilko krwistą...chyba.Musiałam zrobić dziwną minę,bo,po chwili usłyszałam:
-Wilko-czarodziejką.Twój ojciec,był wilko krwistym,ja jestem czarodziejką-no to fajnie,nie ma to jak się dowiadywać,że zamiast być dziwadłem,jest się połączoną wersją dwóch,magicznych stworzeń.Muszę to wszystko sobie przemyśleć.Odeszłam od stołu i poszłam do swojego pokoju.
~*~*~
Poczułam na swojej twarzy coś zimnego,a potem usłyszałam doniosły śmiech.No tak,może przy mnie czarować,to będę miała teraz ciekawe pobudki.Chciała bym się zemścić.Usłyszałam głośnie chlup,od strony drzwi,odwróciłam się w ich stronę i zobaczyłam mokrą,uśmiechającą się matkę.
-Ładnie-powiedziała i rzuciła mi jakiś materiał,Przyjrzałam mu się,to była peleryna.Miała zielony kolor,wyglądała jak jedna z tych,które nosiłam podczas obozu,parę lat temu,jednak była o wiele ładniejsza.Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki.Wziąć prysznic,a potem ubrałam się w luźną bluzkę i jeansy.Narzuciłam na siebie pelerynę,którą dostałam od matki.Weszłam do jadali.Na stole było,kilkanaście potraw.
-Mamo,nie przesadziłaś,to przecież tylko śniadanie?-zazwyczaj,musiałam robić sobie sama kanapki,więc,bardzo zdziwił mnie syto zastawiony stół.
-Muszę trochę poćwiczyć,dawno nie czarowałam,a krojenie kilku rzeczy na raz to świetny trening-w moją stronę przelewitował talerz.Złapałam go i położyłam na stole.
-Czuję się jak w Harrym Potterze
-Daj spokój,przyzwyczaisz się-uśmiechnęła się,promiennie-usiądź-posłuchała jej,po chwili dosiadłam się do mnie.
-Dzisiaj zaczynamy lekcje-powiedziała,podając mi dzbanek z kawą.
C.D.N
niedziela, 23 lutego 2014
Historia Tyvsy cz.2
-Alyss,zwariowałaś!Wiesz przecież,że nie wolno zabijać!-nie mogłam pojąć dlaczego moja przyjaciółka mierzyła w stronę człowieka.
-Cicho,nie zrozumiesz-mruknęła,a potem strzała z drewnianym grotem poleciała w stronę,czarnowłosego chłopaka.Wbiła się prosto w serce.Wtedy właśnie po raz pierwszy widziałam czyjąś śmierć.Odwróciłam się w stronę morderczyni,widziałam w jej oczach blask,satysfakcji...zeszła z drzewa,a potem ruszyła w stronę martwego człowieka i jakby nie było jej mało wbiła w jego szyję nóż.Ruszyłam w jej stronę,właściwie nie wiem czemu...przecież powinnam się bać,uciekać od niej.Zabiła niewinnego człowieka!Jednak czułam,że nie zrobiła tego tylko po to,aby zabić,miała w tym jakiś cel,coś ważnego...spojrzałam na broń,którą właśnie wycierała o ciuch trupa,ona była drewniana.Ciekawe czemu!?Podeszłam bliżej,aby przyjrzeć się jej ofierze,był przystojny i miał czarne,puste oczy.Przeniosłam wzrok na jego usta,zza jego warg wystawały ogromne kły.To musiał być wampir,ale one nie istnieją!
-Alyss...czy to,to o czym myślę?
-Jeżeli myślisz tak jak zawsze,to tak-wiem o co jej chodziło,o myślenie nie realne...przyjrzałam się znów chłopakowi i patrzyłam tak nie niego,próbując pojąć,czy moja koleżanka,na pewno nie zwariowała.
-Ale,jak to!?
-Normalnie,myślisz,że co tylko ludzie i zwierzęta na tym świecie żyją!Nie!Istnieją jeszcze stworzenia,bardziej doskonałe.Takie,które polują na tych,którzy myślą,że są na szczycie łańcucha pokarmowego.Na was,ludzi-dlaczego powiedział was,przecież ona też jest człowiekiem...choćby tak mi się zdaje.
-Was?
-Tak,jestem wilko krwistym,jedynym,który odważył się,stać Łowcą Wampirów-jej oczy płynęły nadzwyczajnym blaskiem,zrobiły się złote.Odwróciła głowę w stronę nieba,nie musiałam robić tego co ona,żeby wiedzieć o co jej chodzi...trzy dni temu były moje urodziny,więc dzisiaj jest pełnia...
-Cicho,nie zrozumiesz-mruknęła,a potem strzała z drewnianym grotem poleciała w stronę,czarnowłosego chłopaka.Wbiła się prosto w serce.Wtedy właśnie po raz pierwszy widziałam czyjąś śmierć.Odwróciłam się w stronę morderczyni,widziałam w jej oczach blask,satysfakcji...zeszła z drzewa,a potem ruszyła w stronę martwego człowieka i jakby nie było jej mało wbiła w jego szyję nóż.Ruszyłam w jej stronę,właściwie nie wiem czemu...przecież powinnam się bać,uciekać od niej.Zabiła niewinnego człowieka!Jednak czułam,że nie zrobiła tego tylko po to,aby zabić,miała w tym jakiś cel,coś ważnego...spojrzałam na broń,którą właśnie wycierała o ciuch trupa,ona była drewniana.Ciekawe czemu!?Podeszłam bliżej,aby przyjrzeć się jej ofierze,był przystojny i miał czarne,puste oczy.Przeniosłam wzrok na jego usta,zza jego warg wystawały ogromne kły.To musiał być wampir,ale one nie istnieją!
-Alyss...czy to,to o czym myślę?
-Jeżeli myślisz tak jak zawsze,to tak-wiem o co jej chodziło,o myślenie nie realne...przyjrzałam się znów chłopakowi i patrzyłam tak nie niego,próbując pojąć,czy moja koleżanka,na pewno nie zwariowała.
-Ale,jak to!?
-Normalnie,myślisz,że co tylko ludzie i zwierzęta na tym świecie żyją!Nie!Istnieją jeszcze stworzenia,bardziej doskonałe.Takie,które polują na tych,którzy myślą,że są na szczycie łańcucha pokarmowego.Na was,ludzi-dlaczego powiedział was,przecież ona też jest człowiekiem...choćby tak mi się zdaje.
-Was?
-Tak,jestem wilko krwistym,jedynym,który odważył się,stać Łowcą Wampirów-jej oczy płynęły nadzwyczajnym blaskiem,zrobiły się złote.Odwróciła głowę w stronę nieba,nie musiałam robić tego co ona,żeby wiedzieć o co jej chodzi...trzy dni temu były moje urodziny,więc dzisiaj jest pełnia...
~*~*~
Głowa pękała mi z bólu,czułam,że puchnie mi twarz.Oczy potwornie mnie szczypały,a zęby zachowywały się jakby chciały wyskoczyć mi ze szczęki.Spojrzałam na swoje ręce,zmieniły się w łapy...stałam się wilkiem!
-No to fajnie...mamy przekichane,obok rój wampirów,jednego zabiłam,a tu się okazuje,że będę musiała niańczyć szczeniaka!-powiedziała Alyss,po czym zmieniła się w wilka
-Ale ja nie wiem jak to się stało!Nie wiem czemu!-zamiast słów,z mojego pyska wydobyło się,ciche warknięcie
-Matka ci nie powiedziała i tyle!Jesteś wilko krwista,przyjmij to na twarz.Chodź,trzeba znaleźć jakieś miejsce do przenocowania-czułam się zdezorientowana,jednak nie wiedzieć czemu,gdy zaczęłyśmy biec,zdezorientowanie zmieniło się w fascynację,radość,coś nadzwyczaj przyjemnego...
C.D.N
sobota, 22 lutego 2014
"Świat Nocy"
Parę cytatów z książki,zupełnie do mnie nie pasującej,a jednak wyśmienitej...
A dokładniej z "Świata Nocy cz.2" L.J Smith,czyli czegoś co wciągnęło mnie,a potem rozczarowało,bo okazało się,że jest to zbiór,kilku,opowiadań,dzięki czemu nie wiem jak dalej potoczą się losy Rashel i Quinna.
"Zamierzyła się na niego...i wtedy jej dłoń dotknęła jego dłoni.Stało się coś czego nie doświadczyła jeszcze nigdy w życiu."-s. 53
"-Nie powstrzymasz mnie-odparł cicho Quinn.-To powinno ci ułatwić sprawę.Nie musisz nawet podejmować decyzji(...)Jestem bardzo,bardzo zły i zamierzam przemienić cię w wampira(...)-Jak możesz zrobić coś takiego komuś,kogo kochasz?(...)-Bo nie chcę żebyś umarła(...)Nie pozwolę ci na to,byś dała się zabić"-s.144
"A potem oboje umilkli,zatraceni w sobie nawzajem,Jacht mknął przed lśniący ocean i dalej,w obietnicę księżycowej nocy."-s. 170
Tak wiem tylko trzy,ale takie,które mają was zachęcić do przeczytania tego;)
A dokładniej z "Świata Nocy cz.2" L.J Smith,czyli czegoś co wciągnęło mnie,a potem rozczarowało,bo okazało się,że jest to zbiór,kilku,opowiadań,dzięki czemu nie wiem jak dalej potoczą się losy Rashel i Quinna.
"Zamierzyła się na niego...i wtedy jej dłoń dotknęła jego dłoni.Stało się coś czego nie doświadczyła jeszcze nigdy w życiu."-s. 53
"-Nie powstrzymasz mnie-odparł cicho Quinn.-To powinno ci ułatwić sprawę.Nie musisz nawet podejmować decyzji(...)Jestem bardzo,bardzo zły i zamierzam przemienić cię w wampira(...)-Jak możesz zrobić coś takiego komuś,kogo kochasz?(...)-Bo nie chcę żebyś umarła(...)Nie pozwolę ci na to,byś dała się zabić"-s.144
"A potem oboje umilkli,zatraceni w sobie nawzajem,Jacht mknął przed lśniący ocean i dalej,w obietnicę księżycowej nocy."-s. 170
Tak wiem tylko trzy,ale takie,które mają was zachęcić do przeczytania tego;)

piątek, 21 lutego 2014
Moje złote myśli na temat pisania;)
"Mieć wenę nie oznacza składać zdania profesionalnie,wena to pomysł,to coś co pomaga pisać szybciej i przenieść się w tamten świat.Weną nie jest poprawność pisowni,tylko długość i temat opowiadania"
"Wena to ułatwienie,przywilej ludzi żyjących tym co piszą"
"Nie tylko fajnie jest czytać,ale dawać innym do czytania,to dopiero frajda"
"Nie porównuj rysowania,sztuki w której musisz poznać proporcje,odległości,to wszystko na pamięć,do sztuki która wychodzi idealnie bez ćwiczeń,tylko pod wpływem uczuć"
"Pisz całą sobą,nie tylko rękami"
"To dusza pisze,nie my""
Tak nudzi mi się,a dokładniej pomagam przyjaciółce otworzyć się,uczę ją jak pisać z głębi serca;)
"Wena to ułatwienie,przywilej ludzi żyjących tym co piszą"
"Nie tylko fajnie jest czytać,ale dawać innym do czytania,to dopiero frajda"
"Nie porównuj rysowania,sztuki w której musisz poznać proporcje,odległości,to wszystko na pamięć,do sztuki która wychodzi idealnie bez ćwiczeń,tylko pod wpływem uczuć"
"Pisz całą sobą,nie tylko rękami"
"To dusza pisze,nie my""
Tak nudzi mi się,a dokładniej pomagam przyjaciółce otworzyć się,uczę ją jak pisać z głębi serca;)
czwartek, 20 lutego 2014
"Czarny Nieśmiertelny"
Chciałam kontynuować "Trylogię Czarnego Maga",ale kilka dni po napisaniu tego,dowiedziałam się,że losy Soney zostały dokończone w "Trylogii Zdrajcy"
Balkan spojrzała na zgromadzonych i kazała im się uciszyć.Dziewczyna w czarnej szacie ruszyła do mównicy.
-Merion,proszę podejdź tu-rozkazał spokojnym tonem Wielki Mistrz
-Nie!-krzyknął Schakan
-Soneo...-urwał,bo zobaczył,że bez dalszych instrukcji dziewczyna rusza w stronę cudzoziemca,złapała go za skronie,a on zaczął się wyrywać,spróbowała przytrzymać go za pomocą odrobiny magii,jednak poczuła opór tarczy,była potężna.Od chłopaka zaczęło,wręcz zionąć magia.
-Mały głupi Ichani...chciał się popisać mocą,jakie to smutne,że mam większą -przełamała jego obronę i podeszła,a on jakby pogodzony z losem,pozwolił jej zaglądnąć w głąb swojego umysłu.
~Kto cię wysłał?-czuła,że zaczął się opierać,jednak w jej stronę,ruszyła jakaś myśl,pochwyciła ją i zaczęła oglądać.Nagle coś przykuło jej uwagę.
~Kariko,ale jakim cudem?!Przecież on nie żyje?!-w stronę dziewczyny,poszybowała inna myśl,zobaczyła krwawy pierścień,a następnie jak zmienia się on w Kariko,zaczęła szukać po umyśle,Meriona,jak udało się,Ichanim,to osiągnąć,jednak nic nie znalazła,doszła do wniosku,że on nie wie.
~Ale w takim razie kto to zrobił?~przed jej oczami pojawił się jakiś Itchani.Przyjrzała się dokładnie jego twarzy i opuściłam umysł czarnego maga.
-Wielki Mistrzu,mamy problem-starała się mówić jak naj spokojniej,ale bała się i to bardzo
-Jaki?-spytał Balkan
-Kariko...on...żyje-na sali rozległy się rozmowy,niektórzy magowie,pobledli ze strachu
~Soneo,zabij szpiega-usłyszała mentalny rozkaz
~Teraz?
~Tak-podeszła do Ichaniego i wyjęła sztylet Akkarina.Chłopak zaczął uciekać jednak ona za pomocą magi,pociągnęła go do siebie,już po chwili na ręce,Meriona pojawiła się rana,z której zaczęła pobierać moc.
-Akkarinie...przepraszam-powiedziała cicho,gdy jej przeciwnik opadł bezwładnie na podłogę.Po jej twarzy zaczęły płynąć łzy,a jej umysł wypełniła salwa wspomnień,o ukochanym.Poczuła czyjąś rękę na swoim barku,jednak nie odwróciła wzroku,wolała pogrążyć się w smutku,zdawało się to łatwiejsze,niż powrót do szarej rzeczywistości.Wokół niej zaczęło się schodzić coraz więcej magów,jednak nie obchodziło ją to.Słyszała jakieś krzyki,jednak nie potrafiła ich zrozumieć,jej myśli były daleko z tond,były w świeci smutku i cierpienia.
-Naradę przekładam na jutro...jeżeli Sonea się otrząśnie,Viniaro,mogła byś się nią zająć?-Balkan spojrzał na przełożoną uzdrowicieli,a ona skinęła tylko głową i wyprowadziła dziewczynę z sali.
wtorek, 18 lutego 2014
Opis postaci ze "Zwiadowców"
Will Treaty – główny bohater serii. Wychował się w sierocińcu, nie wiedząc kim byli jego rodzice. Z powodu wątłej budowy, w Dniu Wyboru zostaje odrzucony przez Mistrzów Szkoły Rycerskiej i Ujeżdżania i jest przekonany, że trafi do pracy na roli. Wtedy jednak jego przyszły mistrz pokazuje baronowi Araldowi tajemniczą kartkę. Podczas próby poznania jej treści, Will zostaje przyłapany i dowiaduje się, że wszystko było podstępem, aby sprawdzić umiejętności chłopaka – Will zdaje "egzamin" i zostaje przyjęty na czeladnika Halta, zwiadowcy z jego rodzinnego lenna Redmont. Pod koniec tomu pierwszego otrzymuje brązowy liść dębu i dowiaduje się prawdy o swoim ojcu, który był sierżantem wojsk królewskich. Zmarł on, ratując życie Haltowi. Pod koniec tomu drugiego zostaje pojmany przez skandyjskiego jarla Eraka, który dopomaga mu w ucieczce w części trzeciej. W części czwartej staje na czele oddziału łuczników, który pełni kluczową rolę w Bitwie o Skandię, dziesiątkując temudżeińskich jeźdźców. Doprowadza potem do zawarcia traktatu pokojowego ze Skandią, skąd bierze się jego nazwisko – "Treaty" (ang. Traktat). Po otrzymaniu upragnionego srebrnego liścia dębu zostaje przydzielony do lenna Seacliff, które ratuje przed napaścią Skandian. Następnie wyrusza z tajną misją do lenna Norgate i ratuje Zamek Macindaw od przejęcia przez Skottów, o mało nie zostawszy zabity przez zahipnotyzowaną Alyss. Wyznaje jej wtedy miłość, co wyprowadza ją z transu. Dołącza do "oddziału specjalnego" zwiadowców, którego celem jest reagowanie w nagłych wypadkach. Od tej pory stacjonuje w Redmont, dzieląc obowiązki zwiadowcy z Haltem. W 9. części ratuje swojego mistrza przed śmiercią od zatrutego bełtu. Od pierwszego tomu jest on zakochany (z wzajemnością) w Alyss – przyjaciółce z dzieciństwa; biorą ślub pod koniec 11 tomu. Jak każdy zwiadowca, wyśmienicie posługuje się łukiem, saksą i nożem do rzucania, ale największą bronią Willa jest jego mózg. Z natury pogodny, roześmiany, przyjacielski chłopak o przyjaznym usposobieniu, w stosunku do ”złych” ludzi nie zawaha się ani chwili, by wyjąć łuk.
Halt O'Carrick – mistrz Willa. Najlepszy łucznik w Korpusie Zwiadowców. Jest prawowitym królem Hibernii, do Araluenu uciekł przed swoim bratem-bliźniakiem – Ferrisem, który próbował go zabić. Zwiadowczego rzemiosła uczył go niesłusznie wygnany mentor Pritchard. Piętnaście lat przed akcją pierwszej książki, udaremnił plany zbuntowanego lorda Morgaratha. Jest zaufanym doradcą króla Duncana i należy do starszych rangą Zwiadowców. Podczas wojny z lordem Gorlanu,zostaje uratowany przez ojca Willa.Po wojnie udał się, by odnaleźć jego rodzinę, jednak żona sierżanta zmarła podczas porodu. Zwiadowca oddał chłopca do sierocińca w Redmont, obserwując jego wychowanie zauważył że nadaje się na zwiadowcę. W pierwszym tomie przyjmuje Willa na ucznia, a w drugim wysyła na misję z Gilanem. W trzecim tomie zostaje skazany na banicję za obrazę króla. Zrobił to, by móc ruszyć do Skandii na poszukiwania Willa. Wyrusza wraz z Horacem, gdzie wspólnie z Willem i Cassandrą pomagają odeprzeć atak Temudżeinów. Na początku "Okupu za Eraka" bierze ślub z lady Pauline. Jest dowódcą "grupy do zadań specjalnych". Jego przeszłość poznajemy w księdze ósmej, tam też udaremnia plany Tennysona i zostaje otruty przez Genoweńczyków, ale ratuje go Malcolm. W tomie dziesiątym pomaga Shigeru wrócić na tron. Halt jest skryty, małomówny i oschły, ale bardzo zależy mu na Willu – traktuje go jak syna – i wierzy, że będzie on najlepszym zwiadowcą w całym Araluen. Ma szpakowate włosy i gęstą brodę, którą przycina saksą.
sir Horace Altman/Rycerz Dębowego Liścia – w pierwszym tomie prześladowca Willa, później jego oddany przyjaciel. W dniu wyboru zostaje przyjęty do Szkoły Rycerskiej – jest bardzo uzdolnionym uczniem. Podczas 2 części wyrusza z Gilanem i Willem do Celtii, jest świadkiem pojmania przyjaciela i Cassandry. Otrzymuje zgodę na podróż z Haltem i pomaga Skandianom pokonać Temudżeinów. Zostaje pasowany na Rycerza Dębowego Liścia. Razem z młodym zwiadowcą w części szóstej odbija Macindaw, następnie, jako członek "grupy do zadań specjalnych" wyrusza do Clonmelu, gdzie udaje legendarnego wojownika. Pomaga Will'owi pokonać Genoweńczyków. W "Cesarzu Nihon-Ja" pomaga Shigeru wrócić na tron – cesarz staje się dla niego kimś w rodzaju ojca. Na końcu tego tomu oświadcza się Evanlyn – biorą ślub w części jedenastej. Horace ma jasne włosy i atletyczną budowę. Jest wspaniałym szermierzem.(ponoć najlepszym w Araluen) Podczas podróży wśród zwiadowców traci całą naiwność, staje się mniej łatwowierny i bardziej pomysłowy. Pod koniec 11 księgi dowiadujemy się, że ma zostać ojcem.
lady Alyss Treaty (z domu Mainwaring) – kurierka Służby Dyplomatycznej. Jest najdawniejszą przyjaciółką, ukochaną, a w końcu żoną Willa. Była zazdrosna o więź między Willem a księżniczką Cassandrą. W piątej części książki przywozi Willowi rozkazy od Halta i Crowleya, a potem występuje jako lady Gwendonlyn z Amarle. Po przejęciu Zamku Macindaw przez zdrajcę, lorda Kerena, zostaje rozpoznana przez Johna Buttle'a, zbira, który podsłuchał jej rozmowę z Willem o planach. Zostaje uwięziona i jest poddawana hipnozie przez Kerena. Zmusza ją do zabicia Willa, który nie potrafi zrobić jej krzywdy i wiedząc, że umrze z jej ręki, mówi jej, że ją kocha, aby nie czuła się winna tego, co zrobiła, wybudza ją tym sposobem z transu. Zabija ona lorda Kerena wylewając mu na twarz kwas. Towarzyszy Willowi w 10. tomie. Udaje rozgniewanie na niego z powodu dziwnej formy oświadczyn, ale w rzeczywistości bardzo się cieszy z ich powodu. Biorą ślub pod koniec 11. tomu.
księżniczka Cassandra Wheeler(Evanlyn)– córka króla Duncana, przyszła królowa Araluenu. Will, Gilan i Horace spotykają ją w 2. tomie. Używa wtedy imienia swojej pokojówki, Evanlyn. Gdy jest w niewoli u Skandian ukrywa się ze swoją prawdziwą tożsamością, gdyż oberjarl Ragnak zaprzysiągł Vallom (skandyjskie bóstwa zemsty) zemstę na całym rodzie Duncana. Po powrocie do roli księżniczki traci kontakt z Willem. Wstawia się z tego powodu u króla, aby przyjął Willa do królewskich wojsk rozpoznania i pasował na rycerza, ale on odrzuca tę propozycję, pragnąc pozostać zwiadowcą. Towarzyszy Willowi w wyprawie do Nihon-Ja. Pod koniec 10 tomu przyjmuje oświadczyny Horace, biorą ślub w księdze 11. W tej samej części Cassandra spodziewa się dziecka.
Gilan – uczeń Halta przed Willem. Jako jedyny zwiadowca nosi miecz, ponieważ miał być rycerzem i w młodości pobierał lekcje od sławnego mistrza szermierczego MacNeila. Nauczył Willa obrony przed mieczem za pomocą dwóch noży. Ma poczucie winy, że zostawił Willa w Celtii przez co ten został pojmany,i chce wyruszyć z Haltem na jego poszukiwania, ale jego dawny mistrz nie pozwala mu na to, mówiąc, że jest potrzebny w Araluenie. Gdy poznaje go Will, jest zwiadowcą w lennie Meric. Pod koniec tomu szóstego przeniesiony zostaje do lenna Norgate, a od tomu ósmego jest zwiadowcą w lennie Whitby, zastępując Halta i Willa pod ich nieobecność. Podoba mu się Jenny.
________________________________________________________________________
król Duncan – władca Królestwa Araluenu. Po śmierci jego ojca lord Morgarath postanowił sięgnąć po władzę, jednak koalicja lojalnych baronów odparła jego wojska głównie dzięki przeprowadzeniu przez Halta oddziału ciężkiej kawalerii na tyły wargalskiej armii Morgaratha przez nikomu nieznany bród. Prywatnie przyjaźni się z Haltem; jest niepocieszony, gdy musi go osądzić.
baron Arald – baron lenna Redmont. Przyjaźni się z Haltem, na jego prośbę umieścił Willa w zamkowym sierocińcu. Jest mężem lady Sandry. Ma osobliwe poczucie humoru, którego większość ludzi nie rozumie.
Erak Starfollower – początkowo jarl skandyjski, po śmierci Ragnaka w Bitwie o Skandię wybrany oberjarlem. Pomógł uciec Willowi i Cassandrze (znanej mu jako Evanlyn), gdyż zobaczył zgubny wpływ cieplaka na Willa. Na skutek zdrady innego Skandianina, Toshaka zostaje pojmany przez Arydów podczas łupieżczej wyprawy. Jego statek nazywa się "Wilczy wicher". Po objęciu urzędu oberjarla przekazał go Svengalowi,swojemu wcześniejszemu zastępcy.
sir Rodney – jest Mistrzem Sztuk Walki w Zamku Redmont. Dobry przyjaciel Halta i barona Aralda. Ma potężną budowę; jego znakiem charakterystycznym jest złamany nos. Jego ulubioną bronią jest topór, używa go m.in. do walki z kalkarami, z których jeden o mało nie zabija jego, barona i Halta, jednak Will zabija go płonącą strzałą. Pojawia się na krótko w częściach drugiej i czwartej. W tomie szóstym, lady Pauline wspomina, że spotyka się z lady Margaret.
________________________________________________________________________
Alum – arydzki oficer, ginie pod koniec 7. tomu uniemożliwiając bandytom pokrzyżowanie planów Willa.
Bacari – jeden z trójki genoweńskich najemników wynajętych przez Tennysona. Zatruwa śmiertelnie Halta, który wychodzi z tego cało dzięki Malcolmowi. Zabija go Will.
Bartell – zwiadowca w stanie spoczynku, po którym Will objął stanowisko w Seacliff. To on poleca mu usługi Edwiny.
Berrigan – były zwiadowca. Pomagał Crowleyowi i Haltowi wypędzić Odszczepieńców z Araluenu, gdy Gilan był jeszcze uczniem Halta. W walce ze Skandianami stracił stopę i musiał zakończyć karierę zwiadowcy. Jest minstrelem i tajnym agentem na usługach korpusu, przygotowywał Willa do występowania jako minstrel.
Borsa – hilfmann oberjarlów Ragnaka i Eraka.
Ferris O'Carrick – brat Halta i Caitlyn, wuj Seana. Król Clonmelu, ginie od strzału jednego z genoweńskich zabójców.
George – jeden w z wychowanków sierocińca, skryba
Gundar Hardstriker – skirl "Wilczej chmury". Will ofiarował mu Johna Buttle'a jako niewolnika, ale ten uwolnił się, zabijając dwóch Skandian. Wraz ze swoją załogą stanowił wojsko Willa (formalnie Horace'a) w Oblężeniu Macindaw.
Hassan – Bedulin, który znalazł Wyrwija i ścigał się o niego z Willem.
Hassaun – kat na usługach Tualegów. Miał ściąć Halta, Gilana, Cassandrę, Horace'a i Selethena. Bardzo się kozaczył mieczem
Jennifer "Jenny" Dalby – przyjaciółka Willa z sierocińca, uczennica Mistrza Chubba. W 8 tomie można się dowiedzieć, że zaprzestała nauki u Mistrza Chubba i wykupiła udziały w gospodzie. Jest zakochana z wzajemnością w Gilanie.
John Buttle – lokalny bandyta z Seacliff. Dźgnął swojego psa (Shadow) włócznią i zostawił na uboczu drogi, gdzie znalazł ją Will. Podsłuchał rozmowę jego i Alyss, gdy przekazywała mu rozkazy. Kurierka stwierdziła, że należy go zabić, ale Will zamiast tego przekazał go Skandianom. Uciekł z wilczego okrętu, zabijając dwóch żeglarzy. później najął się na służbę u Kerena, gdzie był dowódcą garnizonu. Rozpoznał Alyss i doprowadził do jej uwięzienia.Prawie zabił Horace'a podczas bitwy o Zamek Macindaw, gdyby nie interwencja Trobara, wściekłego za krzywdę wyrządzoną Shadow. Następnie Horace znów niemal nie ginie z jego ręki, ale zabija go topór rzucony przez Gundara Hardstrikera.
Keren – kuzyn Ormana, lorda Macindaw. Wszedł w spisek ze Skottami. Zahipnotyzował Alyss, by zabiła Willa, ale Will przezwyciężył jego wpływ, mówiąc jej, ze ją kocha. Został przez nią oblany kwasem i wypadł przez osłabione przez Alyss kraty wieży.
lady Pauline – Mistrzyni Służby Dyplomatycznej. Jest żoną Halta i nauczycielką Alyss. Prosi Willa, żeby opiekował się Haltem.
lord Morgarath – były baron Gorlanu. Zbuntował się przeciwko Duncanowi i poniósł klęskę na skutek niespodziewanego ataku kawalerii, która przeraża wargali – jego potwory, które kontrolował za pomocą umysłu. Wysłał na swoich wrogów kalkary – znakomitych zabójców, z których jednego ciężko zranił Halt, a dobili go Baron Arald i sir Rodney, a drugiego Will. Zginął podczas pojedynku z Horace' em.
Luciano – Dowódca trzech Genoweńczyków wynajętych przez Tennysona.Zatruł wodę Horace'a, by utrudnić mu pojedynek. Ginie postrzelony przez Willa w czasie sądu opatrzności.
Malcolm – zdyskredytowany przez swojego konkurenta uzdrowiciel, ukrywał się w lesie Grimsdell wraz z odrzuconymi przez innych ludźmi. Znał się na chemii i iluzji. Uzdrowił Ormana i Halta.
Marissi – jeden z trójki genoweńskich najemników wynajętych przez Tennysona. Zostaje zabity przez Halta i Willa podczas zasadzki w zatopionym lesie.
Meralon – zwiadowca w lennie Norgate. Arogancki, jak określają go Halt i Crowley, głupiec.
mistrz Chubb – kuchmistrz na zamku Redmont, były mistrz Jenny.
Nils Ropehander – jeden ze Skandian pod dowództwem Gundara, kolega Horace'a.
Omar – przywódca Bedulinów, uratował Willa na pustyni, razem ze swoimi ludźmi pomógł odbić Massavę i uratować jeńców.
Orman – syn władcy Macindaw, został otruty przez swojego kuzyna, Kerena. Uzdrowił go Malcolm.
Ragnak – oberjarl Skandii. Zginął w bitwie o Skandię.
Sean O'Carrick – siostrzeniec Halta i Ferrisa – syn ich siostry, Caitlyn. Po śmierci Ferrisa zasiadł na tronie Clonmelu.
Seley el'then – znany też jako Selethen. Wakir miasta Al Shabah.Został pojmany przez Tualegów i uratowany przez Willa i Bedulinów.
Shigeru – cesarz Nihon-Ja, przyjaciel Horace'a.
Shukin – kuzyn cesarza Shigeru. Zginął przy brodzie dając czas cesarzowi na przejście i zniszczenie mostu, prowadzącego do Ran-Koshi.
Slagor – podstępny kapitan okrętu "Wilczy kieł", zdradził Skandię Temudżeinom, skazany na śmierć przez Eraka.
Stary Bob – treser zwiadowczych koni. Jak żartuje, "sam staje się podobny do nich".
Svengal – dawny zastępca Eraka. Po jego awansie na oberjarla został skirlem "Wilczego wichru".
Tennyson – przywódca fałszywej religii odszczepieńców. Zostaje zabity w 9-tym tomie
Trobar – człowiek olbrzymiej postawy, wierny pomocnik Malcolma; Will oddaje mu Shadow, swojego psa. Ofiarowuje Willowi Ebony, szczeniątko Shadow.
Toshak – skandyjski zdrajca, wykorzystywał imię Slagora do podburzania innych przeciwko Erakowi, zginął z jego ręki.
Yusal – przywódca Tualegów, który pojmał i skazał na śmierć Halta, Gilana, Cassandrę, Eraka, Svengala, Horace'a oraz Selethena.
Xander – sekretarz Ormana, towarzyszył swojemu panu i Willowi w ucieczce z Zamku Macindaw do lasu Grimsdell.
________________________________________________________________________
Wyrwij – koń Willa,w księdze jedenastej w wyniku ataku wilka musiał przejść na emeryturę gdzie będzie "służył" do rozrodu przekazując swoje najlepsze cechy, zastępuję go koń o prawie takim samym wyglądzie jak Wyrwij spłodzony przez jego dziadka. Nowy koń Willa dostaje imię Wyrwij, a poprzedni Bellerofont.
Abelard – koń Halta
Blaze – koń Gilana
Kicker – koń Horace'a
Cooper – koń Crowley`a
Cormanc – poprzedni koń Crowley`a; obecnie na emeryturze, przez pięć dni pracował z Willem.
Strzała – koń Willa w Arydii, po zaginięciu Wyrwija, ginie pożarta przez lwa
Guzdrała – koń Svengala w 7. tomie
Piaskowy Wicher – koń Omara
Shadow – suczka, znaleziona przez Willa w 5. tomie. Jest czarno-biała, jedno oko ma brązowe, drugie niebieskie. Oddana Trobarowi w 6. tomie.
Ebony – szczenię Shadow, suczka podobna do matki,Will dostał ją od Trobara.
Opis nie jest uzupełniony rzeczami z 12 księgi
Subskrybuj:
Posty (Atom)