sobota, 15 marca 2014

Historia Tyvsy cz.6

Nawet nie wiem kiedy znalazłam się na przeciw blondwłosego wampira,a potem mojej kły zatopiły się w jego barku.Odsunęłam się od niego i podbiegłam do kolejnego,tym razem nie udało mi się zrobić bestii,nawet najmniejszej krzywdy.Sama zaś wylądowałam na grzbiecie.Poczułam okropny ból w łapie,odwróciłam się w jej stronę.Moim oczom ukazał się,ten sam,wampir,którego ugryzłam.Odpychał od mojej łapy innego,krwiopijcę,próbującego wypić moją krew.Nie wiedzieć czemu,gdy podniosłam się,aby rzucić się na pijawkę,ból zniknął,a na jego miejsce,napłynęła pewność siebie.Dzięki niebywałemu szczęściu,napastnik mnie nie zauważył i już po chwili przygniotłam go do ziemi.Nagle,moje ciało przybrało ludzki kształt...nie mogło to się stać w innym momencie!Na szczęście,przypomniało mi się,że wampiry giną,przebite drewnianym kołkiem.Machinalnie złapałam za pobliski kamień i zmieniłam go w gruby patyk.Wbiłam go w serce krwiopijcy.Nagle dotarło do mnie,co zrobiłam...ja zabiłam!Po moich policzkach pociekły łzy,zsunęłam się z martwego ciał,usiadłam zgarbiona i wtuliłam się w swoje ramiona.Poczułam,że ktoś mnie przytula,odwróciłam w jego stronę,o dziwo nie zobaczyłam matki,ani Alyss,tylko tego wampira,który,próbował mnie obronić.Nie wiedzieć czemu,wolałam,żeby to on był przy mnie,a nie nikt inny.Czułam się w jego ramionach bezpiecznie.Nagle wszystko wokół zniknęło,poczułam się dziwnie,szczęśliwa.Spojrzała na wampira,który w raz,ze mną,przeniósł się w tą przyjemną nicość.Na jego twarzy malowała się troska i zdziwienie zarazem.
~No,lepiej być nie mogło-"usłyszałam",w głowie głos.Miał przyjemne brzmienie,ale zdawało się,że był lekko wściekły.
~Czemu?-właściwie nie wiem,dlaczego zadałam to pytanie
~Bo właśnie staliśmy się pokrewnymi duszami-słucham!Że jak!Przecież,to nie możliwe!Ja chciałam go zabić!Aaa...on jest wampirem!Złym wampirem!~Mówi to mieszaniec czarownicy z wilko krwistym.Daj spokój mogło być gorzej,mogłem być cyklopem,są dużo brzydsi i głupsi od wampirów-uśmiechnął się do mnie,nie odwzajemniłam uśmiechu.Jak on śmiał słuchać moich myśli!Nicość wokół zniknęła.Gdy znalazłam się w "normalnym" świecie,odepchnęłam wampira od siebie,podniosłam się.Oszukałam wzrokiem matki.Zobaczyłam,że leży na ziemi,wokół niej jest rozlewała się krew.Podbiegłam do niej wystraszona.Oddychała z wyraźnymi trudnościami,a na brzuchu miała ogromną ranę.
-Nie umieraj!Nie możesz,mnie zostawić,nie samej!-Boję się...tego,że bez niej nie dam sobie rady,przez te wszystkie lata,to ona zajmowała się każdą rzeczą,którą rozsądny człowiek uznał by za ważną,a moim jedynym zadaniem było patrzenie w telewizor i chodzenie do szkoły.Jeszcze tydzień temu zdawało mi się,że stworzenia nad naturalne,to tylko i wyłącznie wymysł pisarek...teraz wiem,że jest inaczej.
Wszystko wokół zdaje się cierpieć w raz zemną,otacza mnie cisza.Cisza,dzięki której,wiem co zrobić,dzięki które odnajduję w sobie dość mocy,by zabić wampiry,które nadal panoszą się w moim ogródku.Odwracam się do tyłu,koło mnie stoi blondyn,nie wiem z kont wiem,że ma na imię Quinn.
-Uciekaj!Weź ze sobą moją przyjaciółkę,a gdy będzie po wszystkim,znikaj z mojego życia!-krzyknęłam do niego,nawet nie zwracając uwagi,czy mnie posłuchał,zaczęłam w sobie kumulować całą magiczną moc,jaką miałam i po chwili wszystko wokół zalśniło zielonym światłem.Poczułam nagły odpływ siły,a wokół zrobiło się ciemno,zapewne to tak wygląda śmierć...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz