poniedziałek, 21 stycznia 2013

O Scaleu i Półksiężyc

Oto opowiadanie,które napisałam dawno i do pewnej watahy,więc jest napisane z perspektywy wielu wilków,na dole są raczej wszystkie postacie,no chyba,że o kimś zapomniałam,więc zapraszam:

Od Półksiężyc


Pewnego niedzielnego dnia gdy przechadzałam się po lesie zauważyłam małego wilka nie z naszej watahy,podeszłam do niego:
-Witaj jak masz na imię?-powiedziałam do wilczka
-Jestem Scale pochodzę z watahy siedmiu głów a ty?-powiedział Scale
-Jestem Półksiężyc pochodzę z watahy World of Dogs And Wolves.Co tu robisz?- odpowiedziałam wilczkowi
-Przyszedłem się po przechadzać po lesie i poszukać jakiś ciekawych rzeczy słyszałem że w pobliżu widziano człowieka wiesz coś o tym?- spytał się mały wędrowniś
-Nie-Zrobiło mi się głupio gdy wypowiedziałam te słowa on był dla mnie taki miły a ja go okłamałam,przecież to ja byłam tym człowiekiem.
-Szkoda ponoć ludzie są źli zabijają wilki.A tak w ogóle to ile masz lat?-spytał się mój kolega
-Niecały 1 tydzień a ty?-odpowiedziałam na pytanie
-Ja tak samo może się pobawimy?-Spędziłam razem z Scalem cały dzień na zabawie gdy w końcu zrobiło się ciemno i musiałam iść do domu.
-Cześć,mami spotkałam dzisiaj wilczka z innej watahy miła na imię Scale i był z watahy siedmiu głów-opowiedziałam mamie o Scaleu
-Masz się z nim nie zadawać-powiedział szorstko ojciec po czym poszedł w schować się w swojej części jaskini.
-Ale czemu,przecież on mi nic nie zrobił-Powiedziałam szybko
-wataha do której on należy jest wrogo do nas nastawiona stara się nas pozabijać żebyśmy przestali zabierać im terytorium które nigdy do nich tak na prawdę nie należało- powiedziała mama-Ale on był taki miły i był w moim wieku-powiedziałam
-właśnie dla tego był dla ciebie miły bo był mały. Ich szczenięta mają nakaz zaprzyjaźniać się z naszymi żebyście wy małe wilczki zaczęły żyć w niezgodzie z dorosłymi co pomoże im w walce z nami-Powiedziała mama
-nie masz racji!!!-krzyknęłam po czym wybiegłam z jaskini,biegłam długi czas aż w końcu usłyszałam znajomy mi głos mówił mi żebym za nim szła. Szłam za brązowym śladem aż doszliśmy do watahy siedmiu głów. Ta wataha wyglądała strasznie było tam ponuro i okropnie.
-choć nie bój się nic ci się nie stanie-powiedział Scale
-ddd...ob...rze- zaczęłam się jąkać ze strach było mi zimno.Za plecami zaczęłam słyszeć ciche Półksiężyc lecz nie zwracałam na to uwagi.Nagle poczułam że ktoś łapie mnie za ogon to był mój tata,Nat.
-Szybko uciekaj zaraz cie złapią-powiedział mój kolega.biegłam biegła aż w końcu upadłam-oni mnie zaraz złapią-pomyślałam
-Zjedz ten owoc, Półksiężyc a oni znikną -krzyknął ktoś za moimi plecami podczas gdy w prost przed mój pysk upadł czarny owoc.Bez namysłu ugryzłam go.Usłyszałam straszny śmiech wszystko zaczęło się rozmazywać...

Dalej niech opowie mój tata Nat


Od Nata-Półksiężyc znika

Dokańczam post Półksiężyc
Gdy dobiegłem do mojej córki zauważyłem że zaczęła się rozmazywać nagle urosła. Od jej strony zaczął brzmieć dziwny,nieznajomy głos ,ten głos zaczął mówić:
-Nie uratujecie jej ona zniknie już na zawsze,tylko prawdziwa miłość ją uratuje ją,tak jak zawsze bywa w bajce-Nagle Półksiężyc zaczęła piszczeć to co się z nią działo musiało na prawdę boleć ona cierpiała.Po chwili wokół Półksiężyczki zaczął krążyć śnieg po czym opadł lecz w raz za nim zniknęła Półksiężyc.

Byłem zrozpaczony,niedawno co się urodziła a już ją straciłem to było okropne.W pewnym momencie wszyscy z mojej watahy zaczęli płakać prócz mnie nie docierało do mnie że jej już nie maże że to nie żart.
-Nat...co on jej zrobił...czemu akurat ona...moja córka!!!-Wrzasnęła Woodyn.Po paru minutach wszyscy zaczęliśmy,mozolnym krokiem podążać do naszej watahy.W watasze wszyscy zaczęli męczyć Nolę o to co się dokładnie stało
-Podejrzewam że mała zjadła rzadki owoc canderii który przenosi osobę która go zje do miejsca w którym nie ma niczego,ani nikogo.Aby ta osoba mogła wrócić ktoś kto ją kochał ale kto nie był z jej rodziny musi dla niej zginąć-powiedziała nasza magiczka
-Nie ma innego sposobu-spytała się Janet
-Jest ale bardzo trudny trudniejszy od wcześniejszego trzeba sporządzić eliksir Newery,aby go sporządzić trzeba zdobyć krew wilkena a wilkenów na świecie nie ma dużo...-mówiła tak Nola gdy nagle jej przerwałem
-Jestem czystej krwi wilkenem,ukrywałem się abyście mnie tu przyjęli,mogę oddać krew-wszystkich to najwidoczniej wstrząsnęło bo zrobili dziwnie miny
-...kwiat miłości może go zerwać tylko osoba która była zakochana w niej,ten kwiat jest bardzo trudno znaleźć rośnie na górze Winedu,proch ze skrzydeł nietoperza,krew meduzy i włos Newery bogini wiatru-dokończyła Nol jak gdyby nigdy nic.

Reszty dowiecie się kiedy indziej od mnie,Woodyn albo Natalie


Od Scalea

Po tym jak się dowiedziałem co zrobili Półksiężyc,wkurzyłem się i uciekłem do Watahy mojej kumpeli.Gdy byłem już pod watahą powiedziałem do wartujących wilków:
-Mógłbym zobaczyć się z Woodyn i Natem?
-Dobrze ale kim jesteś-spytał się mnie jeden z wilków
-Dowiecie się jak tu przyprowadzicie tę parę-powiedziałem,po paru minutach przed mną stanęli rodzice Półksiężyc.
-Co tu robisz przez ciebie straciłam córkę-Powiedziała do mnie Woodyn
-Ja...nie...wiedziałem...ja...chciałem...się...z...nią...pobawić...a...on...ją zaczarował!!!- zacząłem płakać
-Uciekłem,nie na widzę mojej starej watahy!!!-Wykrzyczałem
-Nie płacz,ale co cie tu dokładnie sprowadza?-Zapytał się mnie Nat
-Bo słyszałem że tylko osoba która ją kocha może pomóc a ja...-urwałem,trudno mi było powiedzieć co czuję do Półksiężyc, był dla mnie ważna.
-Nat on ją kocha!!!Jest nadzieja!!!-Ucieszyła się Woodyn.Nagle za krzaków wyszła Janet która zastępowała Alfę Tori i powiedziała:
-Jeżeli chcesz to możesz z nami zostać.
-Z wielką chęcią!!!-byłem szczęśliwy że nie będę musiał już więcej wracać do watahy siedmiu głów.
Po tym jak Woodyn mnie oprowadziła i pozwoliła ze sobą zamieszkać,poszedłem do Noli aby dowiedzieć się coś więcej o tym kwiecie.
-Więc tak Scaleu jutro w raz z najsilniejszymi wilkami wyruszysz na wyprawę do góry Winedu tam znajduje się kwiat miłości.
Jednak ten kwiat strzeże smok ognia,co sprawia że ta wyprawa będzie bardzo niebezpieczna.

Resztę napisze kiedy indziej



Od Scalea-Wyprawa w nieznane

Dokańczam wcześniejszy post

Rano w raz z Natem,Zekem,Angelem i Tofim wyruszyliśmy na górę Winedu gdzie mieliśmy znaleźć kwiat miłości.

Szliśmy długi czas gdy nagle przed nami wyłoniła się wielka,skalista i stroma góra to na pewno była ona góra Winedu.
Zaczęliśmy się wspinać,było trudno,co chwilę spadały na nas jakieś kamienie albo inny z członków karawany.
Gdy doszliśmy na samą górę zauważyłem smoka był ogromny i czerwony.

Nagle w moją stronę poleciały stróżki ognia.byłem wystraszony.Po paru sekundach na smoka rzucili się Nat i Zeke,zaczęli z nim walczyć.Po zażartej bitwie ostateczny cios wydał Zeke,udusił smoka.W czasie gdy Nat i Zeke się bili ze smokiem ja razem z Angelem i Tofim szukaliśmy kwiatka.
Nagle za plecami usłyszałem:
-Znalazłem!!!-krzyknął to słowo Tofi,szybko do niego pobiegłem byłem szczęśliwy,coraz bliżej było do odzyskania Półksiężyczki.Gdy zauważyłem cel podróży od razu go zerwałem.Po ciężkim dniu poszliśmy do wioski.

Dalej niech opowie ktoś inny.



Od Półksiężyc-Planeta

Było mi zimno wokół mnie nie było nic,tylko biała pustka.Byłam smutna,samotna całe szczęście ze mnie uleciało.
Nagle obok mnie zaczęły pojawiać się planety,poczułam że ktoś próbuje mnie z tond wydostać,wezbrało we mnie sił stałam się szczęśliwsza,przestało mi być zimno.Po tym jak świat wokół mnie przestał się już zmieniać moje ciało zaczęło znowu się zmieniać z drobnej wilczycy zmieniłam się w wielkiego,silnego wilka,na mojej szyi pojawił się złoty naszyjnik z niebieskimi kamieniami.Wyglądałam...jakby to ująć jak wilken..

.Co mnie bardzo zdziwiło przecież nie jestem czystej krwi!

od Woodyn- Włos Newery


Dokańczam post Scalea
Gdy chłopcy wrócili,ja razem z Natalie,Roxi i Janet wyruszyłyśmy na poszukiwanie jaskini bogini wiatru Newery.Szłyśmy długi czas i nie mogłyśmy znaleźć tej jaskini.Byłyśmy w wielu jaskiniach ale nie znalazłyśmy nic nadzwyczajnego w każdej z nich roiło się po prostu od nietoperzy.Nagle usłyszałam krzyk.Okazało się że Janet wpadła do jakiejś jamy,weszłyśmy tam żeby ją odnaleźć.Okazało się że to była ta jaskinia której szukałyśmy przez cały czas.Przed nami stała złotowłosa dziewczyna miała niebieskie skrzydła,to była ona Newera...Od Noli dowiedziałam się że Newera lubi odważne wilczyce które szukają przygód więc obmyśliłyśmy podstęp.
-Witaj o pani Newero,szukamy przygód słyszałam że ty bogini wiesz gdzie są najciekawsze i najniebezpieczniejsze rzeczy.-Powiedziałam najbardziej elegancko jak się dało.
-Dobrze trafiłyście moje drogie,niedawno widziałam w okolicy jak wilczyca znikała przez owoc candreli możecie ją uratować jak chcecie mogę wam dać swój włos w zamian za to że jedna z was znajdzie dla mnie towarzysz który będzie magiczny, najlepiej żeby to był mały smok wiatru.-powiedziała bogini-Smok wiatru...łatwo takiego znaleźć niedaleko naszej wioski takie przecież są-pomyślała
-Dobrze znajdziemy ci takiego towarzysz-powiedziałam.Wyszłyśmy z jamy.Podeszłyśmy do gniazda smoków wiatru z tego że smoki te ufały nam,bo często je karmiłyśmy,łatwo było "zdobyć"jednego z nich.Mały smoczek imieniem Karal poszedł z nami,okłamałyśmy go że zaprowadzimy go do pięknego strumyka.Gdy doszłyśmy do Jaskini Newery i ona spostrzegła smoczka powiedziała:
-brawo gratuluję,on jest śliczny,proszę oto mój włos-Ucieszyły mnie te słowa już tylko została nam do zdobycia krew meduzy,bo ten cały proch ze skrzydeł nietoperz czy jak mu tam ma każda szanująca się osoba która robi eliksiry.

To Newera:
 A tu ten smok:


Od Scalea- morska przygoda

Dokańczam post Woodyn
-Muszę wam coś powiedzieć niestety ale mam tylko jedną wodną różę.Musicie wybrać kto pójdzie po krew meduzy-Powiedziała Nola
-Ja pójdę-krzyknąłem bez namysłu
- jesteś za młody ja pójdę-powiedział Nat
-Ja idę i koniec nie jesteś moim ojcem,nie będziesz mną rządził!!!- krzyknąłem po czym zabrałem Noli kwiat i pobiegłem nad morze,Nat zaczął mnie gonić lecz nie zdążył,wziąłem do ust kwiat i wskoczyłem do wody.Płynąłem długi czas gdy nagle przed mną zobaczyłem meduzę była straszna i miała na głowie węże ale co robić rzuciłem się na nią.Było trudno,meduza nie chciała się podać,walczyłem z nią długo.Po pewnym czasie wgryzłem ją w szyję zacząłem się dusić.Zapomniałem o ostrzeżeniu Noli!!!Przecież nie wolno mi było mi jej ugryźć jej krew była trująca!!!Szybko wziąłem flakonik na krew meduzy i przyłożyłem ją do rany omdlałej meduzy.Zawiesiłem sobie flakonik na szyi(był zawieszony na sznurku),wynurzyłem się na brzeg.
Nagle nad moją twarzą nachylił się Nat i powiedział:
-Mówiłem żebyś został!Daj flakon pójdę do wioski,zostawię go tam i przyprowadzę pomoc-czekałem po dziesięciu minutach nad mną nachyliły się Nola i Dr.Lola.Dr.Lola zmierzyła mi puls a Nola włożyła coś do pyska.Po chwili zacząłem normalnie"pracować". Gdy wróciliśmy do wioski Nola sporządziła eliksir i wypowiedziała jakieś tajemnicze słowa,potem kazała mi podejść i machnąć łapa nad kotłem...
Dale niech dokończy Półksiężyc.

To meduza:

To krew meduzy

To róża:

Od Półksiężyc-Początek końca

Dokańczam post Scalea
Nagle planety zaczęły wirować,mój wygląd zaczął się zmieniać na normalny,byłam znowu tą samą tajemniczą Póksiężyc.Z rozmazanych planet świat zmienił się w moją watahę obok mnie stał Scale.Rzuciłam mu się na szyję.Byłam szczęśliwa wróciłam do starego normalnego świata,nie miałam zakazu na spotykanie się z Scalem a wręcz przeciwnie mieszkaliśmy w jednej jaskini.Wszystko wróciło do normy prócz dwóch rzeczy:
1.Na co dzień spotykałam się z Scalem
2.Co pełnie księżyca zmieniałam się w tamtego wilka co się w niego zmieniłam gdy byłam otoczona planetami,ale to w niczym nie przeszkadzało
I co by tu więcej powiedzieć każda bajka ma szczęśliwe zakończenie!!!



Tu są postacie:


Półksiężyc:


 Scale:


 
Nat:
http://t1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQnQhu5uZEQRV1HYRe7XNFPVsUhcn4xAFUcHZmZABZWDgwD8CwukTtHi64x7w
Woodyn:


















Natalie:


 Zeke:
 
Nola:
 
Tori:

Angel:

Tofi:


Janet:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz