piątek, 18 stycznia 2013

Opowieści Willa-Rozdział 1

Oto pierwsza seria opowiadań(na podstawie "Zwiadowców"):

 

~~Opowieści Willa~~

~~Rozdział 1~~

~~Galijczyk warty Kurjerki i połowy zwiadowcy~~


-”Jak jej to powiedzieć”-głowiłem się nad kubkiem kawy,pytanie,na które nikt nie zna odpowiedzi.
Spojrzałem na Alyss jak zwykle wyglądała pięknie,tak,jeszcze ten warkocz zrobiony przez Pauline rano,kiedy jeszcze żyła. No tak kiedy żyła...
-Alyss...-zacząłem,poczułem uciska w gardle-...bo widzisz,rano byłem nad jeziorem i...i pewien Galijczyk...zabił Pauline- Zobaczyłem łzy na jej policzku,pierwsze od bardzo długiego czasu, przytuliłem się do niej miejąc nadzieję,że to ją pocieszy,jednak Alyss wyszarpała się z mojego uścisku i wybiegła z chaty.
-Nie ma po co za nią biec,zaufaj mi to jej nie pomoże-usłyszałem głos Gilana
-Ale...-przerwał mi-ostatnie czasy ja ją znam lepiej pamiętaj o tym-usiadłem do stołu i znowu zacząłem wpatrywać się w kupek z kawą
-Będzie trzeba zawiadomić Halta- powiedziałem
-Spokojnie,powiemy mu dopiero jak wróci-odpowiedział,spojrzałem na jego rękę i zauważyłem dosyć dużą bliznę,zauważył,że na nią patrzę,więc odruchowo zasłonił ją rękawem.
-To nic...-powiedział po czym ruszył w stronę drzwi do sypialni. Zostałem sam ze swoimi myślami, które co chwilę wyniszczały jakąś część nadziei,że jutro będzie tak jak zawsze...
Spojrzałem na łuk,który wisiał na wieszaku przy drzwiach,wstałem i wziąłem go,przed oczami pojawił mi się Galijczyk,który zapił Pauline.
-”Muszę go zabić”-pomyślałem,po czym ruszyłem do stajni po Wyrwija. Osiodłałem go i kłusem pognałem nad rzekę,gdzie po raz ostatni widziałem zabójcę. Dojechałem do rzeki i zobaczyłem czerwoną plamę krwi,ścisnęło mnie za gardło,chciałem się rozpłakać,jednak nie mogłem. Nagle poczułem jakiś delikatny podmuch wiatru,i poczułem ból w okolicach skroni.
-”To był bełt z kuszy”-przyszło mi do głowy i właśnie w tej chwili,gdy ta myśl spowijała mój umysł, za krzaków wyłonił się człowiek,ten sam,który zabił byłą mistrzynię Alyss. Machinalnie naciągnąłem łuk,jednak chybiłem,a raczej mój przeciwnik miał farta i w nieoczekiwanym momencie się schylił. Wyciągnąłem sakse i podbiegłem do mordercy,gdy byłem już blisko zobaczyłem,że sztylet, który trzymał zabójca ociekał jakąś zieloną mazią.
-Tylko nie pozwól mu się tym naciąć-usłyszałem głos...o dziwo,Alyss
-Dobrze-odkrzyknąłem,po czym zrobiłem unik,na szczęście zielona maź nie dotknęła mojej skóry. Szybko odwdzięczyłem się przeciwnikowi i rozciąłem mu rękę.
-Niezły jesteś,ale i tak za mało dobry by wygrać-i wbił mi sztylet w pierś,nogi pod mną się załamały,zobaczyłem jak Alyss podbiega do Galijczyka i jak wbija mu saksę prosto w serce po czym wrzuca go do wody,a potem już nic nie widziałem tylko ciemność i nic więcej,czułem się jakbym zasnął,a jednak wszystko wokół mnie słyszałem,odczuwałem czas,ale nie mogłem się ruszyć i otworzyć oczu.
-Will zbudź się!-usłyszałem wołanie Alyss
-Nie szarp nim-powiedział Gilan spokojnym głosem
-Z kąt się...no tak jesteś przecież zwiadowcą
-Trzeba go zabrać do chaty i pojechać po Malcolma,a dokładniej ja pojadę po Malcolma a ty staraj się go karmić i poić,czyli jednym słowem opiekuj się nim. Wierzę w ciebie-Usłyszałem przeciągnięty gwizd i cichy stukot kopyt Blaze'a,a potem wszystko ucichło nie słyszałem już nic...
-Otarł się o śmierć...-to pierwsze co usłyszałem po przebudzeniu,najpewniej powiedział to Malcolm
-Budzi się-powiedziała Alyss,po czym ścisnęła delikatnie moją dłoń,pierwsze co zobaczyłem to jej piękne blond włosy
-Co się...stał...o-ledwo powiedziałem
-Ledwo co nie zabił cię bełt od kuszy Galijczyka- odpowiedział Gilan
-Ale...pot...-głośno zakasłałem i poczułem potworny ból w gardle
-Nic nie mów,jesteś jeszcze za słaby- usłyszałem kroki,jednak czułem,że Alyss nadal trzyma moją rękę,po chwili przytuliła ją do swojego policzka,był cały mokry,najpewniej od łez.
-Ciesze się,że żyjesz,dwie bardzo ważne osoby w ciągu pół roku...-usłyszałem słowa mojej żony,czemu w ciągu pół roku,nie wiem,jednak nie chciałem się odzywać,bo nie uśmiecha mi się znowu poczuć ten straszliwy ból gardła.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz