Gdy łzy przestały napływać mi do oczu,wyswobodziłam się z objęć Sama i spojrzałam w jego piękne, niebieskie oczy, poczułam,że znalazłam się w domu.
-Chodź,robi się ciemno-bez protestów wstałam,spojrzałam na ognisko i mruknęłam Ofrene. Ogień zgasnął. Ruszyła za blondynem do wyjścia,gdzie spostrzegłam,że gór już nie ma,wcześniej musiałam ten fakt przeoczyć...
~~~
Po pół godzinnym marszu zobaczyłam dziwne budynki.
-Witaj w Szczecinie
-Aha-spojrzałam na niego zdezorientowana
-To jest miasto w którym mieszkam-wskazał ręką budynki-chodź pokażę ci mój dom...i przedstawię matkę-ruszyłam za nim bez słowa protestu.Po pewnym czasie przystanęliśmy przy domu z numerem 13
-Co oznacza to 13-wskazałam tabliczkę z liczbami
-Numer domu
-A po co on,u mnie ich nie ma?
-Żebyś wiedziała do którego do,u dostarczyć np. pizze
-Co to pizza?
-Jedzenie
-Aha,a jaka jest tu ulica?
-Pirenejska, chcesz wejść,czy wolisz stać po ciemku,na dworze?-gestem ręki pokazał drzwi,które potem otworzył
-Sam,to ty?Przyprowadziłeś kolegów?-usłyszałam głos jakiejś kobiety
-Tak,mamo wróciłem,po nie kąt przyprowadziłem kolegów- odkrzyknął Sam,po czym szepnął do mnie:
-Będzie ci zadawać różne dziwne pytania,postaram się odpowiadać za ciebie,dobrze?
-Tak- przystałam na propozycję niebieskookiego,po chwili podeszła do nas wysoka blondynka,mająca piwne oczy,ubrana równie dziwne,co jej syn,jednak jej bluzka nie miała tak nieziemskich kolorów,jak ta którą miał na sobie Sam
-Witaj,jestem Maria, a ty jak masz na imię?-Choć to pytanie było nad wyraz normalne i proste Sam odpowiedziała w pośpiechu:
-yyy...Elena,to jest Elena
-Czemu nie dałeś jej samej odpowiedzieć?
-Jest...wstydliwa
-Dobra,a teraz główne pytanie,od kiedy masz dziewczynę?-jak jakaś dziewczyna może należeć do Sama?
-Od niedawna, jakiś dwóch miesięcy
-Dobra,widzę,że nie masz ochoty na pogawędkę,więc idźcie do twojego pokoju i dajcie mi spokój-Sam wziął mnie za rękę i szybko pociągnął w stronę białych drzwi na końcu pomieszczenia, w którym się znajdowaliśmy, gdy zamknął drzwi, nie wytrzymałam i spytała się:
-Jak dziewczyna,czemu nie dałeś mi się przedstawić i przekręciłeś moje imię???
-Więc tak dziewczyna,u nas, to także określenie kogoś takiego,kogo się kocha i kto kocha ciebie,a ona,ta osoba wyznała to i są teraz parą,zrozumiałaś?
-Tak,mniej więcej,ale my przecież nie jesteśmy parą-spojrzałam na niego z zwątpieniem
-Nie dała by mi spokoju...to znaczy nam,a co do tego,że nie pozwoliłem ci się przedstawić sorry,ale to twoje "Dzień dobry,jestem Ellen,córka Miriam i Astrela,Elfka, wysokiego rodu",jest trochę dziwne w naszych czasach i twoje imie u nas nie istnieje
-Jesteś pierwszą osobą,która to zapamiętała-uśmiechnęłam się do niego
-Ma się ten talent
-Co teraz?
-I tu jest problem,ale jak na razie nie duży,masz farta,Maria jutro wyjeżdża,więc mam do końca wakacji mam wolną chatę,czyli nie ma dla ciebie jak na razie problemu z noclegiem
-Pierwsza sprawa mogę spać w jaskini,a druga,poproszę o tłumaczenie,na mowę wspólną,czyli na normalny Słowiański
-Polski,tak?
-yyy,chyba tak
-No więc tak:moja mama wyjeżdża,czyli dom będzie tak jakby mój,co oznacza,że możesz tu spokojnie zamieszkać na czas jej nieobecności
-Już mówiłam,że wystarczy mi jaskinia,wcześniej dawałam sobie tak radę
-Ale wcześniej to nie był by dziwne i wcześniej nie musiałem się o ciebie martwić
-Ale,przecież nie musisz
-Jesteś moim problemem
-Ale nie muszę nim być
-Musisz
-Czemu?
-Bo tego chce
-Czemu?
-Nie wiem,proszę daj spokój-spojrzałam na niego i znowu przez moją głowę przetoczyły się wizje,jak wcześniej udało mi się odczytać tylko jedną,ja i Sam tańczący,a reszta była rozmazana,poczułam odpływ sił,Sam przytrzymał mnie i nie pozwolił upaść,gdy poczułam,że siły mi wracają powiedziałam do trzymającego mnie blondyna:
-Dwie wizje w ciągu jednego dnia,trochę za dużo,możesz mnie już puścić-chłopak nadal tulił mnie do siebie
-Na pewno,już dobrze?-spytał niepewny
-Tak-wstałam,od razu po pierwszym kroku potknęłam się i znowu wylądowałam w jego objęciach
-Tak,na pewno już dobrze,na pewno-powiedział sarkastycznie Sam,po czym podniósł mnie i położył na łóżku
-Śpisz dzisiaj tu-chciałam mu zaprzeczyć-bez gadania-podszedł do szafy i wyciągnął(chyba)pościel,ułożył ją przy łóżku
-Ale ty ze mną,nie pozwolę ci spać na podłodze-spojrzał na mnie jak na głupią,ale posłusznie podniósł pierzynę
-Ale,wiesz jak to będzie wyglądać?
-Normalnie
-Nie...a z resztą nie ważne,nie zrozumiesz
-Czego?
-Czego,to w swoim czasie,albo nawet nigdy,dobranoc-coś koło Sama pstryknęło i wokół zrobiło się ciemno
~~~
Obudziłam się przytulona do Sama,musiało mu to nie przeszkadzać,bo jego oczy patrzyły na mnie z troską
-Dzień dobry, śpiąca królewno,jak się spało,strasznie krzyczałaś,przez sen-przywitał mnie
-Dobrze,dziękuje,krzyczałam?-spytałam się
-Tak
-A co usłyszałeś?
-cytuje"Sam nie rób tego!","Nie mogę z tobą zostać!","Puść!","Kocham cię...ale,to nie ma sensu","Czemu mu to zrobiłaś!","Sam!Sam!Nie!!!"-zaczerwieniłam się
-To wszystko?
-Nie,ale więcej nie pamiętam-nastała cisza,leżałam w jego ramionach i zastanawiałam się co mogły oznaczać moje senne zdania,spojrzałam na Sama,uśmiechnął się do mnie i powiedział:
-Zrobię śniadanie,co ty na to?
-Dobrze,ale ci pomogę
-Za dużo tłumaczenia
-Jestem pojętnym uczniem
-Sama tego chciałaś
~~~
-A co to-podniosłam z deski postawionej na szafkach dziwny przedmiot z metalowymi paskami w czymś co przypominało kapelusz grzyba,z kapelusz odstawał długi gruby patyk.
-Blender-odpowiedział Sam,krojąc pomidory
-A do czego służy?
-Do...pokażę ci później
-A czemu nie teraz
-Bo robię kanapki
-Co???
-Takie coś do jedzenia,z resztą zobaczysz-skończył kroić pomidory i zaczął smarować czymś chleb,a potem położył szynkę i pomidory na nim i tak kilka razy. Spojrzałam na stół leżało tam coś co przypominało papier,wzięłam to i zobaczyłam,że coś na nim piszę, zaczęłam czytać"Dnia 30 lipca w okolicach Warszewa kilkoro turystów,ponoć,widziało białego smoka..."
-Sam,zobacz,tu pisze o Nexi-wskazałam na kawałek papieru
-Jesteś pewna,że o niej?
-Tak,opis się zgadza,trzeb jej poszukać
-Dobrze,ale po śniadaniu-podsunął mi pod nos talerz,wzięłam go i usiadłam przy stole.
Niepewnie spojrzałam na niego,a on pokazała mi,żebym wzięła kanapkę w obie ręce i ugryzła. Postąpiłam jak mi kazał, jedzenie okazało się dobre.
~~~
-To na pewno tu?-spytał się mnie Sam
-Tak,jestem pewna-odpowiedziałam
-Dobra,to którędy teraz?
-Tędy-ruszyłam przed siebie,a on za mną.Po kilku minutach zobaczyłam dziurę w ziemi
-I co nie mówiłam???
-No dobra miałaś racje-uśmiechnął się do mnie-no to gdzie ta twoja smoczyca
-Poczekaj chwilę-zaczęłam szukać Nexi umysłem,niestety nic nie znalazłam-nie ma jej tu
-Zaczęło padać,Sam pociągnął mnie do jaskini.Na samym wejściu zobaczyłam,że rysunek na końcu korytarza trochę się zmienił,że pojawiła się na nim Nexi. Spojrzałam na ten z wioską na nim też była,jednak tu było napisane"Jestem tu,nie mieszczę się cała w portalu".
-Sam,zobacz-wskazałam na napis
-Czyli jest u ciebie w świecie
-Tak,pewnie tak i nie u mnie tylko w krainie Fantasy,nie rządzę nią i nie będę,pamiętaj o tym
-Dobrze,jak chcesz-zaczęłam dygotać,zrobiło mi się zimno-zimno ci?
-Nie,spokojnie
-Chodź,bo zamarzniesz na śmierć-przytulił mnie do siebie i zmusił abym usiadła na podłodze,a on koło mnie.
-Cieplej,uparciuchu?
-Tak,chcesz posłuchać muzyki,jaką gramy u nas,bo ja twoją już znam i to aż za dobrze-uśmiechnęłam się do niego
-Dobrze-wypowiedziałam zaklęcie i wokół nas zaczęła rozbrzmiewać muzyka
-Nigdy nie przyzwyczaję się do tego.Zatańczysz?-wyciągnął w moją stronę rękę i pomógł wstać.Zaczęliśmy tańczyć i tańczyliśmy tak,do póki nie przestało padać.
